Inne miejsca

poniedziałek, 31 grudnia 2007

stare tematy w Nowy Rok :(

Na szczęśliwy koniec roku zostałam się z kolejnym, ostatnim z serii provence, Powellkiem, domkiem Hotel. Mam tylko cichą nadzieję, że fakt iż z Nowym Rokiem wchodzę ze starym tematem, nie spowoduje że przez cały następny rok będę dłubać tylko tego Powellka  
Tyle udało mi się wydłubać przez weekend, a teraz życzę Wam szampańskiej zabawy dziś wieczorem i sama znikam szykować się na bal!

piątek, 28 grudnia 2007

Powell część 4


...DONE ! Kawiarnia gotowa. Ostatnia część (Hotel) zacznie się dziś wyszywać i szczerze mówiąc już nie mogę się doczekać końca....  A dla przypomnienia i podsumowania dotychczasowej dłubaniny przedstawiam też komplet do tej pory wyszytych kamieniczek
z których, nie ukrywam, że
jestem dumna
Jak zebrałam
 
wszystkie części to okazało się że ta jedna, dziś ukończona i jeszcze nie wyprana, jest nieco dłuższa od pozostałych

Mam nadzieję że po praniu dopasuje się do reszty 'koleżanek' ...

niedziela, 16 grudnia 2007

powell wraca do łask

Po zrobieniu karteczek, czas na powrót do 4., przed ostatniej kamienicy. Wyrażam nadzieję że w Święta wreszcie skończę ten panel. Już nie mogę doczekać się końca serii - jest tyle innych wzorków które mi się podobają....

piątek, 7 grudnia 2007

Kartki 2007


dla Ani i Michała

W tym roku zrobiłam znacznie mniej kartek niż w ubiegłym. Z różnych powodów. Mam jednak nadzieję że obdarowanym sprawią one przyjemność i przypomną że jeszcze jest ktoś kto poza najbliższymi kto o nich pamięta....

kartki


dziś przymierzyłam się wreszcie do zrobienia kartek. Zaniedbałam ostatnio xxx i robótki ręczne - jakoś znowu praca mnie mocno pochłonęła, a poza tym kiedyś wreszcie trzeba było wykonać zaległych lekarzy, spotkania i inne przyjemności, np.: zaległe "duże" zakupy w postaci bycia doradcą dla kupującego
Wytworzyłam więc trzy sztuki na podstawie wkładów jakie wykonałam wcześniej. I jestem zaskoczona bo nawet szybko mi poszło. Będę więc lada dzień wysyłać
Szczegóły tutaj.

sobota, 1 grudnia 2007

trzej królowie i matka boska

kolejny wsad do kartki świątecznej.
Chyba trzeba by wreszcie zacząć robić te kartki, nie?  bo w końcu zastaną mnie święta.....
Zdarzył się dziś również drugi obrazek i również przeznaczony jest na wsad kartkowy.


niedziela, 25 listopada 2007

święta w drodze ...


...dlatego czas najwyższy już zacząć przygotowania.
Tak jak zapowiadałam, musiałam sobie odpocząć od powellka. Ale czas goni i nie można siedzieć bezczynnie. Dlatego wydłubałam sobie dwa wkłady do kartek świątecznych. Potrzebuję jeszcze co najmniej jeden wkład.... Ale to już nie jest takie pilne...
Bombki są wykonane na czarnej kanwie 18 ct, srebrną i złotą muliną Madeira i muszę zaznaczyć, że chociaż nie cierpię wyszywać nićmi metalizowanymi, to tym razem obyło się bez rękoczynów - tylko nawlekanie sprawia nieco kłopotów, ale już wyszywanie samymi nićmi to przyjemność w porównaniu do nici metalizowanych np.: DMC. Jeśli chodzi o wzorki w bombkach to wykonałam ją tradycyjną muliną z jednego tylko względu: jedna nitka nici metalizowanych była nieco zbyt gruba i nie było widać misternych "zawijasków" na wzorach.

Dodatkowo zrobiłam sobie małego aniołeczka. A to dlatego ze kupiłam idealne nici do tego celu. Mianowicie po raz pierwszy skusiłam się na zakup mulin wielokolorowych = cieniowanych. I jak na razie jestem całkiem zadowolona z efektów pracy  Aniołek ma wymiary 5,5 cm x 6,5 cm i jest wykonany na aidzie 16 ecru.

poniedziałek, 19 listopada 2007

niedziela, 18 listopada 2007

połowa IV panela(u)

Pomimo intensywnego tygodnia, oraz weekendu spędzonego uczciwie w szkole od rana do nocy, udało mi się dobrnąć do połowy panelu Cafe. Przyznaję że dziś same backstitche malutkich okienek nad wejściem o mało mnie nie dobiły - niemal cały wieczór dłubałam tych kilka kresek !!!! Jakoś traumatycznie je przeżyłam. Chyba będę musiała sobie zrobić ze dwa dni przerwy w dłubaniu.

poniedziałek, 12 listopada 2007

po kakao, czas na kawę

....zapraszam więc do Cafe des Arts, której fasada została zaprojektowana przez światowej sławy projektanta bez szóstej klepki: a jednak krzywe okna, kopnięte drzwi nie przeszkadzają w miłym spędzeniu czasu.
Spędzam miło czas już od kilku dni nad czwartym z pięciu paneli - tym razem tytułowa Cafe 2, Handmade Houe of Provence, M.Powell.
Choć już dziś nie zdążyłam zrobić wszystkich backstitchy to i tak uważam że warto pokazać postęp - widać po prostu na kontraście co tak naprawdę dla tego typu haftu oznacza wykończenie - WSZYSTKO !
Oryginał zaś wygląda tak: tutaj

wtorek, 6 listopada 2007

i kakao się rozlało.....

.... czyli koniec.

Teraz szybko zabieram się za kolejne dwie prace z serii moich ulubionych - czyli zagadkowo powiem, że będę kończyć rozpoczęte jakiś rok temu panele.
Siedzenie w domu na zwolnieniu ma swoje dobre strony ...

poniedziałek, 5 listopada 2007

kakao cd....

Trochę się pochorowałam - sam nie wiem dlaczego: ostatnio nie zmarzłam, ani nie biegałam zgrzana po zimnie. Niemniej dopadło mnie katarzysko, kaszel i gorączka. W związku z tym wczoraj prawie cały dzień przeleżałam w łóżeczku. Zwlekłam się na chwilę żeby posprzątać mieszkanie, ugotować zupkę ale nad wieczorem już znowu leżałam w łóżku. Za to już dziś nieco lepiej się czułam i postanowiłam złapać za robótkę już dawno nieśmiganą 
Udało się nieco podgonić robotę - teraz to już z górki będzie lecieć

poniedziałek, 22 października 2007

UWAGA: info dla zainteresowanych, odważnych, zbzikowanych hafciarek


ANCHOR & puppets są współorganizatorami IV Ogólnopolskiej Wystawy Haftu Krzyżykowego Amatorów w Centralnym Muzeum Włókiennictwa w Łodzi, czerwiec-październik 2008.

Termin zgłaszania prac: 15 marca 2008

Podstawowe warunki regulaminu:

1) Przedmiotem wystawy są prace wykonane techniką haftu krzyżykowego i półkrzyżykowego
a) na kanwie drukowanej
b) odwzorowywane ("liczone") według publikowanych wzorów
c) realizowane wg własnych projektów,
przy użyciu nici Anchor i Puppets firmy Coats Polska
2) Na wystawę mogą być także zgłoszone hafty wykonane nićmi  innych firm.
(…)
6) każdy uczestnik może zgłosić na wystawę 1-3 prace lub cykl prac (składający się z nie więcej niż 5 prac). W przypadku haftów użytkowych prosimy ograniczyć się do zgłoszenia pojedynczych sztuk każdego asortymentu (…)
7) ze względu na warunki ekspozycji prosimy o zgłaszanie prac bez jakichkolwiek opraw.
(..)
9) Każdy zgłaszający (bez względu na liczbę zgłoszonych prac) winien wpłacić 20,- zł gotówką lub przekazem pocztowym na adres: Centralne Muzeum Włókiennictwa, 93-034 Łódź, ul. Piotrkowska 282 z dopiskiem: IV Ogólnopolska Wystawa Haftu Krzyżykowego. Suma ta będzie przeznaczona na opłaty pocztowe i cele organizacyjne.
(…)
11) prace należy składać lub nadsyłać pocztą na adres: Centralne Muzeum Włókiennictwa, 93-034 Łódź, ul. Piotrkowska 282 (z dopiskiem: Wystawa Haftu Krzyżykowego) w nieprzekraczalnym terminie 15 marca 2008 r. /decyduje data stempla pocztowego/.
(…)
18) Wszyscy zgłaszający prace zostaną zaproszeni na otwarcie wystawy które odbędzie się 12 czerwca 2008 roku.
19) po zakończeniu wystawy, które przewidywane jest na 15 października 2008 roku prace eksponowane będzie można odebrać w Dziale Oświaty Centralnego Muzeum Włókiennictwa lub zostaną odesłane pocztą, przesyłką zwykłą.
(...)

Pozostałe warunki opisane są w zaproszeniu, które w najbliższych dniach wrzucę jako skan do specjalnego albumu.

niedziela, 14 października 2007

czas na ....

.... rozgrzewający napój przed snem. Dlatego po porannej kawie trzeba wieczorem dla równowagi wypić kakao.

sobota, 6 października 2007

Przepis Norki na pierniczki

Odpowiadając na zapotrzebowanie przytaczam poniżej przepis na pierniczki, przepis autorstwa Norki (został zamieszczony na forum kaan).
Pierniczki świąteczne, dojrzewające Norki z Kaan

Polecam super pierniczki. Wypiekam je co roku od 19 lat, a wcześniej robiła to moja mama i babcia. Ciasto najlepiej przygotować w listopadzie i odstawić na ok. 2 tygodnie w chłodne miejsce.
Chłodne miejsce to z powodzeniem może być balkon, piwnica albo garaż. Dwa tygodnie albo parę dni, aby dojrzałe. Moja koleżanka zarobiła ciasto i wypiekała w tym samym dniu i też były dobre. Ja czekam 2 tygodnie.
  
1 kg mąki
2 szklanki cukru
1 sztuczny miód - 1 sztuczny miód tj. ok. 250g, obecnie kupuję w takich małych słoiczkach.
1 kostka margaryny
4 jajka
3 łyżeczki sody oczyszczonej
1 łyżka kawy mielonej
1 łyżeczka kakao i paczka przyprawy korzennej do pierników

Miód i cukier zagotować z margaryną i przyprawami.
Wlać na mąkę po przestygnięciu dodać jajka i sodę wymieszaną w 2 łyżkach letniej wody.
Wygniatać aż będzie jednolite i elastyczne.
Po upieczeniu polukrować i przyozdobić bakaliami i dobrze schować. Powodzenia!!!

P.S. Najlepiej wszystkie składniki od razu potroić, bo inaczej rodzinka marudzi że mało.

To najmniej stresujące ciasto świata - zagniatasz, pieczesz i jesz kiedy chcesz !
Dodam tylko że piekę tacę pierników 10 minut w piekarniku nagrzanym do 170 st. średnio grubo wywałkowane.
Jakoś etyka nie pozwala mi używać sztucznego miodu, dlatego staję na głowie żeby zawsze używać prawdziwego. I jeszcze jedno: przy pierwszym pieczeniu miałam obiekcje co do dodawania kawy. Okazuje się że w całym cieście zmielona kawa bardzo ładnie się rozprowadza i wcale nie czuć jej podczas jedzenia między zębami

SMACZNEGO !!!!

Pierniczki GRUDZIEŃ 2006 – zrobione


 

Nie uwierzycie, ale właśnie dzisiaj wypiekłam ciasto na pierniczki, które przygotowałam niemal rok temu, na Święta Bożego Narodzenia 2006 roku….

Tak się złożyło że akurat to ciasto dobrze jest przygotować nieco wcześniej, więc na początku grudnia 2006 zagniotłam je i odłożyłam do dojrzewania z zamiarem wypieczenia przed Wigilią. Niespodziewanie około 22 grudnia stałam się szczęśliwą posiadaczką mieszkania, a perspektywa zorganizowania odnawiania i przeprowadzki już 30 grudnia (w dwoma weekendami i świętami w tzw. międzyczasie) obróciła w niwecz wszelkie przygotowania do Świąt – tym bardziej wypiekanie ciasteczek.
Niewiele myśląc, przy przeprowadzce zabrałam ze sobą ponad 2 kg kulę ciasta z silnym postanowieniem wypieczenia ciasteczek u Mamy w piekarniku (moja nabyta wraz z mieszkaniem kuchnia nie miała piekarnika).
Na silnym postanowieniu jednak się skończyło.
Ciasto spokojnie przeleżało w lodówce do dnia dzisiejszego. Nie zmieniło konsystencji. Nie wyglądało jakby wyewoluowały w nim obce formy życia, które już potrafią się komunikować.
Pomyślałam więc tydzień temu, że spróbuję zrobić kilka sztuk ciasteczek. Nic przecież nie ryzykuję.
Zrobiłam pierniki z 1/3 ciasta. Spróbowałam – przeżyłam.
Przeżyli tez inni konsumenci – na próbę zaniosłam do pracy i w trzy dni cała jednorazowa siatka pierników pooooszłłłaa !!!!
Więc dziś wypiekłam resztę – na Boże Narodzenie 2007 jak znalazł
Obawiam się jednak że 5 godzin stania przy wałku na niewiele się zda. Za tydzień po piernikach zostanie tylko wspomnienie …..

P.S. Jak pierniki zrobiłam w grudniu 2005 to jeszcze w sierpniu 2006 były przepyszne. Pewnie mogłyby leżeć dłużej ale zostały zeżarte.

A obok pierniki z ciasta które przeleżało w lodówce 10 miesięcy.

niedziela, 30 września 2007

koniec weekendu

Ufff… nareszcie koniec zwariowanego weekendu ze szkołą, zakupami i weselem. Dużo tego …
Piątek skończył się całkiem późno – po pracy byłam na miłym spotkaniu. Niestety trwało nieco za krótko aby naładować akumulatory na weekend i następny tydzień. Szybki powrót do domu i kompletne braki zakupowe zmobilizowały mnie do podjęcia jedynej słusznej decyzji: albo zrobię WIELKIE zakupy właśnie dzisiaj, albo przez tydzień będę pozbawiona całej gamy podstawowych środków sanitarnych i spożywczych. Zakupy zakończyłam około 23:00 i wypruta do granic możliwości czym prędzej wróciłam do domu. Padłam, przed snem gorączkowo porządkując plany na sobotę i niedzielę.
A w sobotę od rana … zaczęłam od fryzjera – szybkie czesanie, żeby na 10 rano już być na inauguracji roku na podyplomówce w Szkole Głównej Handlowej. Rozpoczęliśmy bardzo uroczyście, od odebrania indeksów i wykładu inaugurującego rok akademicki. Około 14 uciekłam już ze szkoły, bo jakby nie było o 18 miałam być na ślubie 50 kilometrów od wschodniej granicy Warszawy, na przeciwnym jej brzegu (w stosunku do miejsca w którym mieszkam). O godzinie 17, przed samym wyjazdem na ślub zdałam sobie sprawę że nie mam butów i torebki !!!! Przez te wszystkie przeprowadzki, wesela (w maju i czerwcu aż 3 wesela), remonty i porządki straciłam orientację, co gdzie jest – w każdym razie okazało się że nie mam butów do sukienki. Jeśli zaś nie ma ich u mnie to są u …Rodziców. Skończyło się zatem na tym że zamiast na ślub pojechałam w zupełnie przeciwnym kierunku. Buty u Mamy szczęśliwie się odnalazły, niemniej na ślub się spóźniłam i to równe pół godziny.
Wesele było bardzo ładne, świetne jedzonko i zabawa bardzo przyjemna, z jednym tylko mankamentem – około 1.30 postanowiłam już opuścić lokal – w końcu długa droga przede mną a do tego do rana szkoła
W każdym razie w niedzielę rano o 9 byłam cała na zajęciach. Ćwiczenia były szalenie interesujące, pełne przykładów i praktycznych odniesień do rzeczywistości korporacyjnej, ale cóż z tego – myślałam tylko o spaniu.
Dlatego też niniejszym uciekam do łóżeczka, ciesząc się że męczący weekend już za mną. Pozostaje mi tylko odpocząć w pracy

poniedziałek, 17 września 2007

mission completed

Dzisiaj skończyłam kuraki. Historyczny dzień.
Posprzątałam nawet schematy, nitki....
Czuję się jakoś tak... bardziej pusto. W końcu dwa lata z krosna obrazek nie schodził.
Pierwszy raz chyba nawet laptoka ustawiłam na stole - przez ostatnie miesiące najczęściej gościło na stole krosno.

poniedziałek, 20 sierpnia 2007

zdrada - koniec z tym

Wszytko co piękne ma swój koniec: skończony urlop, skończony "skok w bok". Trzeba tylko wyprać, naprostować i oprawić - ale to potem. Wracam do kuraków.

niedziela, 19 sierpnia 2007

wakacje sprzyjają zdradzie


 

to pewnik. Zdradziłam. Zdradziłam kuraki. Pocieszam się tylko że zdrada dokonana wielokrotnie mniej boli. Tym razem greckie klimaty powellka. Jachna, jesteś wszechwiedząca
Im więcej się przyglądam oryginałowi i mojej pracy, tym więcej różnic zauważam (na zasadzie "znajdź 20 szczegółów różniących te dwa obrazki...." Otóż schemat jest całkiem inny niż 'oryginał' Powella. Na przykład w schemacie MP backstitche w kamieniach  powinny być robione białą nitką  - a w oryginale backstitche są ...czarne . I na schemacie okna nie mają backstitchy a na oryginale backstitche są, tak jak na wszystkich dotychczasowych schematach. No cóż - znowu trzeba wypośrodkować, dołóżyć własnej inwencji i coś z tego wyjdzie.

poniedziałek, 30 lipca 2007

sprzątanie

wreszcie robotnicy wymaszerowali z mieszkania. Co prawda nie do końca: jeszcze zostały stare płytki do usunięcia, które w tej chwili czekają sobie na zmiłowanie na balkonie. No i trzeba drzwi zdjęte na czas remontu, założyć znowu na swoje zacne miejsce na futrynie.
W sobotę wynosiliśmy kuchnię: ja myłam szafki a dwóch panów nosiło je na duuużyyy samochód. Okazało się że w szafkach mam całkiem pokaźną ilość 'gratów', którą ostatecznie wrzucałam jak leci do kartonów z obrzydzeniem i silnym postanowieniem, że zamiast to myć z kurzu, po prostu wywalę na śmietnik. Zmieniłam zdanie wieczorem, jak zaczęłam sprzątać. No dobra, ustalmy coś: garnek emaliowany sprzed 30 niemal lat nie jest piękny. Ale jego funkcja jest niezaprzeczalnie istotna: w czym będę gotować wyszywanki ???? Przecież nie w garnku w którym wczoraj była pomidorowa??? !!! Więc został. Lejek użytkuję bardzo rzadko (nie pamiętam kiedy ostatnio i do czego) ale skoro go kupiłam w ciągu ostatnich 6 miesięcy to znaczy że był potrzebny. Tak samo sitko. I dwie patelnie. No i spryskiwacz do kwiatków (cieknie, ale daje radę) i doniczka idealna na kaktusy, ziemia do kwiatków, koszyczek wiklinowy, w który wstawiam gwiazdę betlejemską na Boże Narodzenie, trzy komplety kubeczków jednorazowych (na majówkę/grilla/wypad za miasto idealne)  …. Itd., itd…. I tak się zbiera, zbiera….. A ja to myłam, myłam… Aż do obrzydzenia. A teraz nie ma szafek kuchennych więc stoi w kartonach, skrzynkach i znowu podlega procesowi osiadania drobin gipsu, kurzu…..
A do tego po umyciu okien, okazało się że …zrobiły się smugi na szybach !!!
Wrrrr….


wtorek, 10 lipca 2007

Remont


po drugim podejściu. Zmywara i obudowa na rurę od gazu już wkrótce :)

Kilka fotek z remontu. Rozpoczął się 12 czerwca i obejmuje swoim zakresem:
- demontaż kuchni,
- skucie podłogi w kuchni i przedpokoju
- położenie gresów w kuchni i przedpokoju
- przerobienie instalacji elektrycznej, wodnej, odpływowej i gazowej
- nowy rewizor !!!!
- zrobienie instalacji pod okap
- zrobienie podwieszanego sufitu.
- NOWA KUCHNIA :)))
Uffff .... chcę już do końca!!!!!

NOWA KUCHNIA JUŻ w 38 tygodniu roku :)))

poniedziałek, 11 czerwca 2007

Początki


no i bach - po długich przygotowaniach i walcząc z przeciwnościami losu wreszcie się udało i byłam na zajęciach z tkactwa. Wełny ufarbowane, wzór rozrysowany (3 godziny z życia wyjęte !!!) i do dzieła. Mnóstwo obaw ale również radości i niecierpliwości. I po pierwszych zajęciach widać marne efekty..... ale będzie lepiej - wierzę w to mocno.

czwartek, 10 maja 2007

Przymiarki

Zrobiłam ostatnio rekonesans po dużej ilości zdjęć w celu wybrania bazy do swojej pierwszej pracy tkackiej. Ilość przepięknych grafik jest tak ogromna, że dech zapiera. Jednak im więcej myślę o dogodnym obrazku tym bardziej utwierdzam się w przekonaniu że mam słabość i skłonność do wyrazistych, prostych form w żywych i zdecydowanych kolorach. Wymyśliłam sobie że na pierwszy ogień (mała tkanina o wymiarach ok. 40 na 60 cm) pójdzie obraz Georgii O'Keeffe Red Hills.


Wpadło mi w oko jednocześnie jeszcze kilka przepięknych grafik tej samej autorki:


 

oraz

 


Widowiskowe rzeczy. Trzymajcie kciuki za realizację w bliżej i dalej nieokreślonej przyszłości.

środa, 9 maja 2007

Mój pierwszy raz

Dzisiaj był ten wielki dzień !!!! Pierwsze zajęcia z tkactwa . Miałam około 2 godzin na pracę - uczyłam się podstaw: jak zaczynać robótkę i jak wyrabiać piony. Szło mi chyba całkiem, całkiem (ha, nie ściągnęła mi się robótka na bokach !!! ) bo zamiast na 3-4 zajęciach rozpocznę swoją pierwszą "wielką" pracę już na drugich zajęciach, czyli za tydzień . Już teraz obmyślam plany co tu wydłubać, bo nie ma bata - wzór musi mi się podobać.

Za tydzień zdjęcia pokażę - a teraz zabieram się za Koty na 19 maja