Wszytko co piękne ma swój koniec: skończony urlop, skończony "skok w bok". Trzeba tylko wyprać, naprostować i oprawić - ale to potem. Wracam do kuraków.
Dziękuję :) bardzo bym chciała znowu zrobić skok w bok, ale postanowiłam sobie że kurczaki to jednak najważniejsza w tej chwili praca - tym bardziej że już mi tak niewiele zostało do końca .... Ale plany są: oczywiście skończę panele i potem mam ochotę na cottage :)
Gratulacje Aniu !! Tempo zabójcze, a efekt powalający !!
OdpowiedzUsuńśliczny!!!:)
OdpowiedzUsuńbardzo fajna zdrada ;-)
OdpowiedzUsuńsliczny kosciolek :-)
OdpowiedzUsuń....."Wracam do kuraków." No i dobrze, nie bedziesz mnie wiecej denerwowac..:)) :))
OdpowiedzUsuńPowellik już gotowy,
OdpowiedzUsuńw tempie rekordowym :)
śliczny!!!!!!!!!
OdpowiedzUsuńmiło mi :) dziś zaczynam powrót do kuraczków :)
OdpowiedzUsuńto super- będzie mi weselej w kurzęczym dłubaniu
OdpowiedzUsuńTo moze następny "skoczek powellkowy" ;-), jeszcze ich troszkę zostało. Ten wyszedł śliczny!
OdpowiedzUsuńDziękuję :) bardzo bym chciała znowu zrobić skok w bok, ale postanowiłam sobie że kurczaki to jednak najważniejsza w tej chwili praca - tym bardziej że już mi tak niewiele zostało do końca ....
OdpowiedzUsuńAle plany są: oczywiście skończę panele i potem mam ochotę na cottage :)
This is beautiful!
OdpowiedzUsuńale uroczy skok :)))
OdpowiedzUsuńrewelacyjny skok w bok
OdpowiedzUsuń:) wiekszość "skokóww bok"jednak należy do przyjemnych :D
OdpowiedzUsuń:-D I like M. Powell art!
OdpowiedzUsuńwyszło bardzo efektownie, ciekawa jestem końcowego wyglądu
OdpowiedzUsuńojej! Teraz się zorientowałam że nie zrobiłam zdjęcia oprawionej pracy!
OdpowiedzUsuńLapappilon --> :-)