Inne miejsca

piątek, 31 sierpnia 2012

Zemsta oprawcy


Człowiekiem jestem i nic co ludzkie... chciałoby się rzec.
Zabierałam się za oprawę jak pies do jeża. Tygodniami, w końcu latami (kiedy to minęło ?!?!?).
Aż nadszedł TEN dzień. I w sumie to praca nie straszna, tylko trzeba przy tym materiałów jak z plastycznego nagromadzić. Tektury, nożyki, nożyczki, taśmy, ociepliny, ramki, kleje, farba, pędzelek ble, ble, ble.... No i narobić się podczas gdy wyszywanie jest bardzo miłe i przyjemne i mniej bałaganotwórcze.

Niemniej SĄ! Moje oprawione zalegające szufladę drobiazgi.

Teraz marsz na ścianę!

DMC Flowers Felurs, Camelia
Aida 20ct, DMC


Data zakończenia: czerwiec 2008
Lanarte White Cockerell
Fabric: 27ct, DMC

Data zakończenia: 2010 (?)

 
DMC Hydrangea
Fabric: Raw Linen 32ct, Zweigart DMC

Threads: Linen DMC(2 over 2)

Data zakończenia: wrzesień 2010

Lanarte Funny Rabbit
Raw Linen 32ct, Zweigart
Threads:DMC (1 over 1)

Data zakończenia: styczeń 2012


I jeszcze raz wszystkie razem:

Podoba mi się ujęcie z koronką w tle....

Miłego dnia!

wtorek, 21 sierpnia 2012

Płynie Wisła, płynie

po polskiej krainie,
po polskiej krainie"

Kraków minęła i toczy wody po Mazowszu. A w okolicach Troszyna (przed Płockiem) wygląda naprawdę malowniczo.
Malowniczo to też czasami złowrogo:
 
Jest plaża, po której chadzają krowy i trzeba uważać na świeże niespodzianki. Dlatego lepiej trzymać stopy nad ziemią:



Są idealne miejsca na piknik:



Albo normalnie, do posiedzenia i podumania:


Są i cudne mazowieckie wierzby:

Są stfory różne:

I są Rokity:

Piękna pogoda, słońce, idealnie na spędzenie miłego sierpniowego popołudnia na świeżym powietrzu.


Sama nie wiem dlaczego dopiero teraz wybraliśmy się na tak bliską i jednocześnie tak daleką wycieczkę.
Polecam Wam wyprawy 'po sąsiedzku'. 

Idąc tym tropem zmierzamy ku naszemu rodzimemu morzu. Ostatnio byłam tam na dłużej niż jeden dzień .... 17 lat temu.

*
*             *

Do tematu SAL-a powrócę wkrótce! Myślę nad propozycjami haftów bieżnikowych. Chętnie też zapoznam się z Waszymi jeśli macie coś konkretnego na myśli.

piątek, 17 sierpnia 2012

Logjam i przemyślenia nt świątecznego SAL-a

Logjam przynajmniej na tym etapie okrążenia wewnętrznego bieżnika kwiatowego.
Tak, tak: oczy Was nie mylą. Ja i Yenulka robimy ten sam bieżnik.

Przerwa techniczna jest wynikiem konieczności dokonywania zakupów w obcych pasmanteriach!
Bo przecież u nas (w Polszy) mamy dziki Wschód i w żadnym sklepie nie  ma w ofercie pełnej palety perłówki Anchor w rozmiarze: 3, 5, 8 & 12.
Po co wprowadzać je do sprzedaży. Można sprowadzić z UK. No to sprowadzamy.

Tak, wyżaliłam się.

A dopóki perłówki nie przyjdą zrobiłam część blackwork bieżnika - przynajmniej tyle ile mogę i chcę zrobić  nie mając na 100% całych wymiarów wewnętrznego okrążenia.
Podsumowując urobek na dzień dzisiejszy:
  • ~ 60% wewnętrznego okrążenia
  • 75% zewnętrznego okrążenia
  • 50% narożników
W sumie mam pół bieżnika zrobione. A oto dowody:

Bellana 20ct
Anchor Pearl Cotton #5: 265, 267, 298, 301
Anchor Pearl Cotton #8: 236




Cały krótki bok i dwa narożniki gotowe
 
Środek długiego boku


Teraz czas na przerzucenie się na inną robótkę która leży i popiskuje z kąta a nie wiele jej zostało do skończenia. Zabieram ją nad morze. Ha! Pierwszy raz będę wyszywać na plaży! Ciekawe jak długo ;)

A teraz z innej beczki.


Jesteśmy w jakoś w połowie sierpnia i niby jeszcze dużo czasu do świąt ale chyba czas pomyśleć nad tegoroczną edycją Świątecznego/Choinkowego SALa.
Mam taki pomysł aby - mówiąc bardzo kolokwialnie - spiąć pośladki i podejść ambitnie do tematu. Obrazków w poprzednich edycjach narobiłyśmy już dość.
Co powiecie na to aby motywem przewodnim w tym roku uczynić .... bieżnik/serwetę/obrus z motywem Bożego Narodzenia?


Czekam na szczere i konstruktywne opinie. Tak/Nie i dlaczego.

Dla zainteresowanych załączam linki do blogów SALowych z poprzednich lat:
Świąteczny SAL 2011  - blog otwarty
Świąteczny SAL 2010 - blog otwarty
Choinkowy SAL 2009 - blog zamknięty

czwartek, 9 sierpnia 2012

Pierwszy raz - patchwork

Uwaga dla tych co lubią poczytać: będzie duuuuużo zdjęć. Przykro mi, ale nie ma innej opcji.

Znowu pierwszy raz. Tym razem inspiracją była Yenulka. PACZkusiła, PACZopowiadała i wyPACZYŁA. Wypatrzyła kurs w Krakowie, zakręciła, zachęciła choć upały niemożebne były w ostatni weekend lipca.
Pomimo ilości kilometrów do pokonania, pomimo chorobnie napiętego planu podróży każdej z nas i pomimo wielu słów zniechęcenia ze strony najbliższych ("a musisz jechać w taki upał? " "a zostań domu" "daruj sobie, jeszcze nie raz pojedziesz", "to Cię boli", "a nie powinnaś siedzieć", "a powinnaś leżeć")... i takich tam smędzeń, my dzielne i na rzęsach leciałyśmy do Krakowa.
Po pierwsze upragniony kurs patchworku, po drugie już czekała na nas Kinia, po trzecie w końcu: zapisałyśmy się bo chcemy spróbować. Nie ważne że nie wymagano od nas zaliczki, ale zobligowałyśmy się więc dlaczego miałybyśmy nie dojechać ?

No pewnie: było gorąco ale to nie powód do olania kursu. A tak niestety zrobiła połowa zapisanych. Aż cztery osoby z miasta gdzie odbywał się kurs z niewiadomych powodów nie dotarło na zajęcia. A z Warszawy i z Wrocławia można było dojechać. Piszę o tym bo takie podejście mnie   i r y t u j e.

Poza tym że frekwencja była słabsza niż planowana, to było c u d o w n i e!
Kurs został profesjonalnie przygotowany, udostępniono nam wspaniałe maszyny Bernina Patchwork Edition (normalnie mercedesy ;)), na własność dostałyśmy wszelkie przeznaczone dla nas materiały nawet te nie wykorzystane podczas szycia makatki.
Wszystkie drobiazgi (nożyczki, muliny, kamyczki, nici, szpilki, igły, stopki.... ) zostały zapewnione aby kurs sprawnie przebiegał.

No i prowadząca: Julie Konrad-Kosicki... wspaniała, zakręcona, z błyskiem w oku, pozytywna! Wspaniale, profesjonalnie przygotowana. Dla każdej uczestniczki przygotowała gotowe zestawy (kity) - tylko otworzyć paczkę i szyć wg wskazań. Julie wybrała dla nas też wzór Karli Eisenach oraz uzyskała jej zgodę na wykorzystanie wzoru na kursie.

Julie:  THANK YOU for your amazing passion, time and involvement! Here are results of our course - finally finished wall hanging! I will keep it for future and will hang on the wall in October ;)

Wall hanging: When Friends Meet Hearts Warm
Design by Karla Eisenach of Farmyard Creations
Pierwszy panel

Drugi panel (miały być jeszcze kwiatki między łapkami ludzików ale zrezygnowałam z wyszywania ich)


Trzeci panel

I detale:
Narożnik

Pikowanie
Ręczne podszycie lamówki z tyłu
 
Wyszywanie


Na tym kursie skończyła się na tę chwilę moja przygoda z patchworkiem. Następne zajęcia są planowane na ostatni tydzień września w Krakowie. Ja już nie będę w stanie w nich uczestniczyć :((((
Ale Kinia się wybiera i bardzo liczę na to że je zrelacjonuje efekty na swoim blogu. 

Bardzo, bardzo czekam na takie kursy w Warszawie....


poniedziałek, 6 sierpnia 2012

Letnie popołudnie z "Adelką"

Oczywiście nie chodzi o koleżankę Adelę - choć na pewno Adele są bardzo miłymi Babeczkami - tylko o najnowszą książkę Tej Michalak: "Sklepik z Niespodzianką - Adela".
Książka jest drugą częścią Serii z Kokardką.
Tym razem książka jest oparta na kanwie wydarzeń z życia drugiej z trzech bohaterek: Adeli.
Treści nie przytoczę - uważam że recenzja nie jest od tego aby streszczać książkę.

Chodziłam koło książki trzy dni. Delektowałam się tym że dostałam ją od Autorki, delektowałam się że taki prezent na imieniny jest wymarzony, przyglądałam się jej, głaskałam i celebrowałam moment rozpoczęcia czytania. Aromatyczna kawa, chłód wieczoru, nogi podniesione, komfort i ... jest.
Autorka nie zawiodła.
Z przyjemnością przywitałam się z bohaterkami nakreślonymi w poprzedniej części ("Sklepik z Niespodzianką - Bogusia"). Z największą radością powitałam Adelę - silną, mocną, zdecydowaną, pewną siebie kobietę jako bohaterkę tej książki.
Wreszcie znalazłam odpowiedzi na pytania które powstały w mojej głowie po pierwszej części: co dręczy Adelę? Co się stało w przeszłości że teraz jest pewną siebie, ostrą babeczką ale i ..... kokietką, uwodzącą i porzucającą mężczyzn? Po cichu miałam nadzieję że przy okazji książki o Adeli dowiem się dlaczego Anna Potocka odeszła. Choć postać Anny zdecydowanie wiąże się z postacią Bogusi i pierwszą książką. Odpowiedzi na te pytania znalazłam.
Znowu akcja książki wciąga jak wir rzeki. Znowu jest śmiech i łzy. I tajemniczy kajecik z przepisami tym razem kosmetycznymi (koniecznie do wypróbowania!!!!!).
I znowu nieoczekiwane zwroty akcji, bogactwo wydarzeń.  I tragedia. Która przy wsparciu Przyjaciół staje się wyzwaniem do walki.
I strach: jak się skończy, czy Adela faktycznie jest tak silna jak to zostało przedstawione dotychczas?

Fabuła książki jest lekka, wątki ładnie się łączą, treść urozmaicona wspomnieniami osobistymi Bohaterki, przepleciona wspomnianymi przepisami kosmetycznymi na aromatyczne kąpiele, postać samej Bohaterki nie wyidealizowana, budzi sympatię i wg mnie po trosze każda z nas się identyfikuje z Adelą która ma całekiem zwykłe marzenia i ogromne serce.
Niezwykle silne znaczenie ma w książce siła przyjaźni: silnej, głębokiej, pełnej wyrzeczeń osobistych, pracy nad siły, ważniejszej od osobistych urazów, pełnej zrozumienia, bezinteresownej. Właśnie przyjaźń pozwala grupie Pań z Pogodnej pokonać większość przeszkód.


Podsumowując już: drugi tom Sklepiku kontynuuje klimat "Bogusi". To dobrze. Już nie mogę doczekać się "Lidki".