Odleciałam nieco od bloga. Dlatego teraz wyjątkowo chciałabym tutaj, w poście, podziękować za przemiłe komentarze i słowa uznania dla motyli i tulipanów z poprzednich wpisów. Cieszę się że i Wam przypadły do gustu próby innych technik niż nieśmiertelne xxx ;)
Co prawda tempo ostatnio mi wybitnie spadło, ale dobra wiadomość jest taka że nie zarzuciłam całkowicie robótek. Jestem na etapie ostatnich ściegów w motylim tle.
Jak mi się znudzą motyle-fruwacze lub też będę potrzebowała bardziej mechanicznej roboty (bo motyle zaraz wejdą w fazę artyzmu a nie tłuczenia bloczków) to wrócę do bieżnika lagarterskiego.
Oj, tam to dopiero będzie młócka!
Skończyłam wszystkie brzegi, czyli serce bieżnika.
Zostało wykończenie brzegu. Jak widać na zdjęciach zaczęłam już fragment robić. To jest dopiero mechaniczna robota, uwierzcie!
W sam raz na 'odmóżdżenie' ;)
No ale czasami i tak trzeba.
Nie jestem jeszcze pewna czy to wykończenie mi się podoba (bo niestety na razie nie ma dla mnie nic ładniejszego niż zakład + mereżka) ale zgodnie z zasadą że trzeba się rozwijać żeby nie stać w miejscu, postanowiłam sobie nauczyć się tego typu ściegu żeby poszerzyć warsztat.
Wiem że nudą zaczyna wiać: tylko motyle i kwiotki. Ale niestety takie prawo duuużych robótek. No i prawo skurczonego czasu. Nie narzekam, nie narzekam!!! Dobrze że sen nigdy nie stanowił sensu mojego istnienia ;)
Pozdrawiam serdecznie Podczytywaczki i Komentatorki. Myślę że już powoli będę wracać do blogowego świata i częściej odpowiadać na komentarze.
Ściskam!