II Spotkaniu w Białymstoku. Buuu....
Madziu i Krzysiu pokłony Wam biję za Wasz trud włożony w organizację!
I dziękuję za przygarnięcie również mazowszanek ;)
Było CUDNIE! Dlaczego? Same zobaczcie kto był, co było i jak było. Zaznaczam tylko że poniższe zdjęcia to zaledwie promil tego co się działo przez cały dzień. Oczywiście znowu ocknęłam się gdy skojarzyłam że też mam aparat. Po zrobieniu dokładnie kilkunastu zdjęć znowu poszedł sobie w kąt.
Będziecie musiały niestety pobiegać po różnych blogach żeby obejrzeć ich trochę więcej :)
Zapewniam Was że w gardle schło od gadania, blablania, okrzyków radości ale i od poważnych rzeczowych rozmów i wymiany doświadczeń!
Tutaj na zdjęciu dwie Anie, Mirka i
Emlut i
Mela :)
Ania75 kochana Kobieta poświęciła mi mnóstwo czasu na tłumaczenie że nie jestem ostatnia noga w heklowaniu. Chyba z godzinę przekonywała mnie że nie powinnam się przejmować zaobserwowaną u mnie podczas urlopu dysfunkcją szydełkową. Mam dłubać dalej i ma być dobrze.
No to będę dłubać. I mocno wyciągać jak będzie serwetka okrągła gotowa.
Aniu, podtrzymałaś mnie na duchu! Zresztą jak mogę wątpić skoro Ania nosi na sobie dowody doskonałego władania szydełkiem? Wie co mówi i JUŻ.
Tu poniżej zażarta dyskusja Marty i
Yenulki nad meandrami blackworka na podstawie cudnych prac Marty.
Tu już na spokojnie rozważania nt wyszywania na czarnych tkaninach.
Wreszcie dwie szalone Babki się spotkały w realu :)
Mela i Ata, voilà
A tu dzieła Aty: Tildowe Śpioszki, hardanger i frywolitka. Uwaga: ceramika to dzieło Córci Aty, Ogonka Ani! Niesamowita sprawa!
A Śpioszki się tak rozbrykały że ujeżdżanie lampartów to pikuś.
Zobaczcie jaki rozmarzony uśmiech wywołał jeden frywolny, różowy królik na buzi naszej biżuteryjnej
Mistrzyni Joli:
W ogóle zwierzaków była masa, w tym Kot Aty Ani (ha! ależ konstrukcja logiczna..) który leży uwaga na czym?! Zgaduj-zgadula hafciarki :D
Grunt że dopiero teraz się dowiedziałam od Aty że ten sampler na którym rozwalił się kocur wyszyła ...uwaga....
Elisse! Którą Ata ściągnęła na spotkanie :) Nie znałyście chyba Elizy od tej strony :D
Dzięki Krzysi już wiem że panienki groszkowe które wpadły w oko okrutnie stworzyła Małgosia. No i po lewej jeszcze hardanger wystaje i po prawej druciane serwety! Już wiem dzięki Krzysi że serwety zostały wykonane przez Dorkę.
Na koniec relacji MUSZĘ się pochwalić co niespodziewanie otrzymałam:
Mój pierwszy 'dedupaż' dostałam :) Od Emlut współumęczonej w naszym grupowym sepuku: RR myszowym ;)
Śliczne maki cudnie mi się w kuchni komponują - tu akurat z tegorocznym suszem grzybowym własnej produkcji:
A tutaj, maziaje cudnej urody które
Madziula i
Krzysia farbowały wieczorami! To chyba będą te 'trumienne' nitki, bo nie ośmielę się z żadnej uciąć ani centymetra....
Widać przecież że nie gadałyśmy bez sensu ale przede wszystkim uprawiałyśmy wymianę wiedzy i doświadczeń oraz zaklinanie szydełek i igieł. Żeby szybciej śmigały w rękach!
Jejku, jak dobrze że jesteście!!!
Relacja Aty ze spotkania już jest!
TUTAJ.