Inne miejsca

poniedziałek, 21 kwietnia 2008

Koń 2


Dzień za dniem upływa intensywnie - jak pewnie każdemu z nas: domek, praca, sprzątnąć, odkurzyć, pozmywać, popracować, porozmawiać z rodzeństwem, rodzicami, przespać się chwilę i czas leci, leci, leci.... W ciągu ostatnich dwóch tygodni udało mi się znaleźć moment na popędzenie konia. I bardzo się cieszę z tego że udało mi się zorganizować tych kilka godzin. Może nie zrobiłam, obiektywnie rzecz biorąc, dużych postępów, ale ja już widzę progres i cieszy mnie każdy krzyżyk - tym bardziej że w szaleńczym tempie zmieniają się kolory.
Poniżej kawałek mojego 'podręcznika' - lista kolorów jakich używam jednocześnie pełni rolę organizatora. Ponieważ jednej nici złożonej z dwóch kolorów używam zaledwie do kilku krzyżyków staram się zawsze zakańczać nić i od razu wpinam ją w listę kolorów - w innym przypadku natychmiast straciłabym orientację z jakich kolorów składa się moja nitka. Wiadomo efekt byłby znany: albo reszta do śmietnika, albo bałagan na obrazku.
Co ciekawe - pamiętam jak rozmawiając na temat obrazka, Ania powiedziała mi że wpina sobie końcówki mieszanych nitek w osobną kartkę. Wtedy do końca nie pojęłam wagi Jej słów. Kiedy sama zaczęłam pracę, szybko zrozumiałam że w tak obszernym kolorystycznie schemacie nie trudno o pomyłkę.
Mimo tego iż wzór jest bardzo czasochłonny, praca nad nim przynosi mi ogromną radość - zwłaszcza kiedy widzę już zakończone fragmenty pracy

poniedziałek, 14 kwietnia 2008

Wiosna

Uwielbiam wiosenne kwiaty - nie mam ogródka, brakuje mi zieleni . Dlatego ostatnim razem będąc w pewnym sklepie zanabyłam sobie narcyze. Były już nieźle wyrośnięte, ale to jak pięknie wykwitły w ciągu ostatnich dwóch dni przerosło moje oczekiwania !  Są przecudnej urody, pachną oszałamiająco i prezentują się tak jak najpiękniejsze panny młode. Kocham wiosenne kwiaty! Podzielę się z Wami ich urodą

poniedziałek, 7 kwietnia 2008

Koń jaki jest każdy widzi.

Mam chyba chandrę. Która nie wiem skąd się wzięła. Wróciłam z Wrocławia, gdzie spędziłam weekend z Siostrą. Wrocław jest jak zwykle cudny: zielony, krokusowy, słoneczny. Ponadto zrobiłam porządek na głowie: zaliczyłam fryzjera – efekt jest dość... hmm....….szalony - a zdjęcie poniżej.  Poprawiło mi to nastrój ale tylko na chwilę  Wróciłam do domu wieczorem, zobaczyłam ile jest w domu do zrobienia, dziś poszłam do pracy normalnie, na 8 rano, żeby jeszcze zdążyć obrobić się z pracą przed szkoleniem, które zaczęłam o 10. Zdałam sobie sprawę z tego jak mało przez te najbliższe dni uda mi się zrobić. Jak wiele rzeczy będzie leżało odłogiem, przez to że spędzę trzy dni na warsztatach. Szkolenie jest ważne – jest jednym z kilku jakie pozwolą mi uzyskać certyfikat Project Management Institute, co z kolei pozwoli mi podnieść kompetencje i niewątpliwie podniesie moją wartość na rynku. Jednak….. tak samo ważne jest dla mnie to co dzieje się teraz, dziś. A dziś czuję że doba jest za krótka.
Dość narzekania.

Tak sobie pomyślałam nieskromnie, że może chciałybyście wiedzieć co tam u mnie na tamborku aktualnie się dzieje. Zaczęłam dłubać jeszcze w górach jeden z obrazków jaki
od dawna miałam w planach. Wzór dostałam od pewnej przemiłej Ani. I teraz mozolnie stawiam krzyżyk, za krzyżykiem. No i mam. Kawałek dwóch nóg. Końskich. Zresztą niebieskich. Dla odmiany