Dzień za dniem upływa intensywnie - jak pewnie każdemu z nas: domek, praca, sprzątnąć, odkurzyć, pozmywać, popracować, porozmawiać z rodzeństwem, rodzicami, przespać się chwilę i czas leci, leci, leci.... W ciągu ostatnich dwóch tygodni udało mi się znaleźć moment na popędzenie konia. I bardzo się cieszę z tego że udało mi się zorganizować tych kilka godzin. Może nie zrobiłam, obiektywnie rzecz biorąc, dużych postępów, ale ja już widzę progres i cieszy mnie każdy krzyżyk - tym bardziej że w szaleńczym tempie zmieniają się kolory.
Poniżej kawałek mojego 'podręcznika' - lista kolorów jakich używam jednocześnie pełni rolę organizatora. Ponieważ jednej nici złożonej z dwóch kolorów używam zaledwie do kilku krzyżyków staram się zawsze zakańczać nić i od razu wpinam ją w listę kolorów - w innym przypadku natychmiast straciłabym orientację z jakich kolorów składa się moja nitka. Wiadomo efekt byłby znany: albo reszta do śmietnika, albo bałagan na obrazku.
Co ciekawe - pamiętam jak rozmawiając na temat obrazka, Ania powiedziała mi że wpina sobie końcówki mieszanych nitek w osobną kartkę. Wtedy do końca nie pojęłam wagi Jej słów. Kiedy sama zaczęłam pracę, szybko zrozumiałam że w tak obszernym kolorystycznie schemacie nie trudno o pomyłkę.
Mimo tego iż wzór jest bardzo czasochłonny, praca nad nim przynosi mi ogromną radość - zwłaszcza kiedy widzę już zakończone fragmenty pracy