Pewnego dnia wchodzę bladym zapłakanym świtem do moich Rodziców, godzina 9 rano, spodziewam się rodzinki przy śniadanku a tu cisza.....
Lecę na pięterko, słyszę Krzysia, przewala się po łóżku a za zawalonym bogactwem biurkiem w piżamie siedzi moja Sister. Po chwili pokazuje mi niemal skończony naszyjnik soutache.
No stanęłam w progu jak wmurowana. Ona? Która moje zamiłowanie do dłubania zbywała wiele mówiącym milczeniem, z przymrużeniem oka patrzyła na "dzieła" sama rysując i malując obrazy.
A tutaj rękodzieło-rękodzieło!
Zaskoczyła mnie nieziemsko! I bardzo to miłe że zwróciła się również w kierunku dłubania. Teraz łatwiej Jej będzie zrozumieć miłość do nitek, igieł, koralików i innych przydasiów ;)
W rezultacie nowej pasji na swoje urodziny dostałam bransoletkę.
Bogatą, szeroką tak jak lubię.
I w idealnych moich zimowych kolorach!
Muszę Sister przypomnieć że miała bloga ze zdjęciami swoich prac założyć ;)