Powoli, po trochu, kwadracik za kwadratem robię postępy. Przede mną 85% jeszcze ale dzielnie walczę z brakiem czasu.
Są kwadraty (jak S13 i S14) na które poświęciłam po 1,5 godziny. Są takie które robi się w 25 minut. A ponieważ robię w kolejności to mam zarówno upadki i wzloty ;)
Poniżej 61 kwadratów czyli trochę ponad 15% pracy za mną.
Lecę na rysunek :)
Miłego weekendu!
sobota, 26 marca 2011
poniedziałek, 21 marca 2011
Różowe. Nie okulary.
Mówiłam że lubię na różowo.
Ostatnio za mną okropnie chodzi ten kolor. I co mam na to poradzić???
W Barbie na szczęście nie planuję się zamienić ;)
Świat też jakby zupełnie niekolorowy a do zieleni jeszcze mu daleko.
Zatem znajduję sobie namiastkę w innych miejscach.
Dziękuję Wam za bardzo miłe komentarze! Podtrzymujecie mnie na duchu.
Jeszcze tylko kwiecień i będę miała jeden weekend w miesiącu wolny - już od maja :)
Doczekać się nie mogę :)
Miłego tygodnia :)
Ostatnio za mną okropnie chodzi ten kolor. I co mam na to poradzić???
W Barbie na szczęście nie planuję się zamienić ;)
Świat też jakby zupełnie niekolorowy a do zieleni jeszcze mu daleko.
Zatem znajduję sobie namiastkę w innych miejscach.
Dziękuję Wam za bardzo miłe komentarze! Podtrzymujecie mnie na duchu.
Jeszcze tylko kwiecień i będę miała jeden weekend w miesiącu wolny - już od maja :)
Doczekać się nie mogę :)
Miłego tygodnia :)
niedziela, 13 marca 2011
Luz i wolne
Cóż za cudowny weekend to był! Wolny weekend! No bo czymże jest zaledwie 8 godzin zajęć z rysunku w dwa dni? To na prawdę wolny weekend!
Tak leniwy, że rano mogłam sobie pozwolić na kawę, niespieszne śniadanie, wyszywanie, a potem pranie, zakupy, i inne czynności domowe oraz uczelnianie.
A najcudowniejsze było to że mogłam cieszyć się naturalnym światłem, słońcem! Wreszcie mogłam zrobić normalne zdjęcia! No to zrobiłam. Się chwalić będę tym co dostałam:
Nieopatrznie kiedyś zostawiłam u Kini na blogu komentarz w okolicy okrągłego tysiączka. I Ona, uzdolniona Kobieta z artystycznego miasta K. przesłała mi cudnej urody zakładkę frywolną.
Służy mi teraz w studiowaniu literatury fachowej.
A tutaj proszę Państwa różowości. Fuksjowe, wiosenne kury które już od kilku tygodni wabią wiosnę.
Taką niespodziankę potrafi zrobić tylko jedna Kobieta: Kankanka. Zaskoczyła mnie kompletnie swoim podarunkiem. Przecież tych kur nie da się używać! To znaczy się DA ale jakbym mogła je sprofanować dotykając nimi garnków? A jak się pobrudzą?
Czyli tak się nie da.
A poniższe Państwo pamiętacie? Jak to nie mogłam się zdecydować na kolor?
No po prawdzie zdecydować to się mogłam ale Ata nie wiedziała który BARDZIEJ więc mi zrobiła wash & go czyli wszystko w jednym.
Mam takie kapciochy tutp, tup że teraz mogę w każde gości jechać i normalnie do najlepszej kiecki je zakładać!
Dziewczyny: dziękuję Wam za te cudne podarunki. Dzięki nim codziennie otaczają mnie dowody Waszych zdolnych dłoni - zupełnie jakbyście u mnie były w odwiedzinach :)
Co by nie było - ja na tym rysunku naprawdę była 8 godzin. Połowę z tego spędziłam na projektowaniu świątyni greckiej (!!!) a drugą połowę na rysowaniu piórkiem zamku. Pierwszy raz trzymałam piórko w ręku. Tak wyszło. I oczywiście nie skończę tego rysunku bo już na tym etapie wpadłam w samozachwyt :D
W czasie tego weekendu złapałam nawet trochę oddechu. I cieszyłam się każdą chwilą kiedy robiłam to co chciałam i na co miałam ochotę.
A może ten optymizm to tylko kwestia cieplejszych dni?
Nawet jeśli to chcę żeby już tak zostało....
W imieniu Mamy mojej Kochanej dziękuję Wam za ciepłe słowa dotyczące Jej twórczości szydełkowej. Jak każda z nas również Ona potrzebuje usłyszeć miłe słowo od kogoś poza Córką :)
Dziękujemy :)
Tak leniwy, że rano mogłam sobie pozwolić na kawę, niespieszne śniadanie, wyszywanie, a potem pranie, zakupy, i inne czynności domowe oraz uczelnianie.
A najcudowniejsze było to że mogłam cieszyć się naturalnym światłem, słońcem! Wreszcie mogłam zrobić normalne zdjęcia! No to zrobiłam. Się chwalić będę tym co dostałam:
Nieopatrznie kiedyś zostawiłam u Kini na blogu komentarz w okolicy okrągłego tysiączka. I Ona, uzdolniona Kobieta z artystycznego miasta K. przesłała mi cudnej urody zakładkę frywolną.
Służy mi teraz w studiowaniu literatury fachowej.
A tutaj proszę Państwa różowości. Fuksjowe, wiosenne kury które już od kilku tygodni wabią wiosnę.
Taką niespodziankę potrafi zrobić tylko jedna Kobieta: Kankanka. Zaskoczyła mnie kompletnie swoim podarunkiem. Przecież tych kur nie da się używać! To znaczy się DA ale jakbym mogła je sprofanować dotykając nimi garnków? A jak się pobrudzą?
Czyli tak się nie da.
A poniższe Państwo pamiętacie? Jak to nie mogłam się zdecydować na kolor?
No po prawdzie zdecydować to się mogłam ale Ata nie wiedziała który BARDZIEJ więc mi zrobiła wash & go czyli wszystko w jednym.
Mam takie kapciochy tutp, tup że teraz mogę w każde gości jechać i normalnie do najlepszej kiecki je zakładać!
Dziewczyny: dziękuję Wam za te cudne podarunki. Dzięki nim codziennie otaczają mnie dowody Waszych zdolnych dłoni - zupełnie jakbyście u mnie były w odwiedzinach :)
Co by nie było - ja na tym rysunku naprawdę była 8 godzin. Połowę z tego spędziłam na projektowaniu świątyni greckiej (!!!) a drugą połowę na rysowaniu piórkiem zamku. Pierwszy raz trzymałam piórko w ręku. Tak wyszło. I oczywiście nie skończę tego rysunku bo już na tym etapie wpadłam w samozachwyt :D
W czasie tego weekendu złapałam nawet trochę oddechu. I cieszyłam się każdą chwilą kiedy robiłam to co chciałam i na co miałam ochotę.
A może ten optymizm to tylko kwestia cieplejszych dni?
Nawet jeśli to chcę żeby już tak zostało....
W imieniu Mamy mojej Kochanej dziękuję Wam za ciepłe słowa dotyczące Jej twórczości szydełkowej. Jak każda z nas również Ona potrzebuje usłyszeć miłe słowo od kogoś poza Córką :)
Dziękujemy :)
Subskrybuj:
Posty (Atom)