Mam chyba chandrę. Która nie wiem skąd się wzięła. Wróciłam z Wrocławia, gdzie spędziłam weekend z Siostrą. Wrocław jest jak zwykle cudny: zielony, krokusowy, słoneczny. Ponadto zrobiłam porządek na głowie: zaliczyłam fryzjera – efekt jest dość... hmm....….szalony - a zdjęcie poniżej. Poprawiło mi to nastrój ale tylko na chwilę Wróciłam do domu wieczorem, zobaczyłam ile jest w domu do zrobienia, dziś poszłam do pracy normalnie, na 8 rano, żeby jeszcze zdążyć obrobić się z pracą przed szkoleniem, które zaczęłam o 10. Zdałam sobie sprawę z tego jak mało przez te najbliższe dni uda mi się zrobić. Jak wiele rzeczy będzie leżało odłogiem, przez to że spędzę trzy dni na warsztatach. Szkolenie jest ważne – jest jednym z kilku jakie pozwolą mi uzyskać certyfikat Project Management Institute, co z kolei pozwoli mi podnieść kompetencje i niewątpliwie podniesie moją wartość na rynku. Jednak….. tak samo ważne jest dla mnie to co dzieje się teraz, dziś. A dziś czuję że doba jest za krótka.
Dość narzekania.
Tak sobie pomyślałam nieskromnie, że może chciałybyście wiedzieć co tam u mnie na tamborku aktualnie się dzieje. Zaczęłam dłubać jeszcze w górach jeden z obrazków jaki
od dawna miałam w planach. Wzór dostałam od pewnej przemiłej Ani. I teraz mozolnie stawiam krzyżyk, za krzyżykiem. No i mam. Kawałek dwóch nóg. Końskich. Zresztą niebieskich. Dla odmiany
Brawo Aneczko! Nareszcie!!! Trzymam kciuki i pilnie będę przyglądać się postępom w pracy!!!!!!
OdpowiedzUsuńDziekuję ! [Ty już wiesz za co]
z przyjemnością będę podpatrywać twoje postępy :-)
OdpowiedzUsuńNo Aniu - wiooo do pracy !! Będę wiernie kibicować w tych wyścigach :]
OdpowiedzUsuńale to będzie śliczna praca.... widzę że Powelliki poszły w odstawkę.. powodzenia. będę podglądała:)
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejne odsłony...
OdpowiedzUsuńnie kojarzę obrazka, ale połączenie zieleni i niebieskiego bardzo mi sie pdoba. zdecydowanie uwielbiam podglądanie czyjejs roboty(równie mocno, jak haftowanie samoręczne). tak sobie myślę, że czasem mi umyka jakiś szczegół, gdy widze już gotowy obrazek. a tak tutaj widze to śliczne łączenie kolorków (podobne odczucia miałam przy Papieżu i tamtejszych ślicznych brązach)
OdpowiedzUsuńps. wierzę w krasnoludki, one czasem rozciągają czas i pozyczają nowe pary rąk ))))nie miej złych dni, nie wsio od razu się udaje, powolutku i wiedzę i umiejętności zdobędziesz i zaległości na pewno też nadrobisz, pozdrawiam
Oj, proszę kibicować i to mocno - dłubanina straszliwa, ale przyjemnie się robi - nie ma w ogóle pół, ćwierć i 3/4 krzyżyków i ciągle mnie to cieszy :)
OdpowiedzUsuńPowellków faktycznie na trochę mam dość - ale może też dlatego że chwilowo w niczym się nie zakochałam i po prawdzie to już nie mam za bardzo gdzie ich wieszać. A koń mimo że dość wyścigowy jest jednak stabilny i wciąż nie muszę patrzeć w schemat żeby nadążać za backstitchem.
Moniko, kolorki faktycznie są niezwykłe: uwielbiam takie intensywne barwy, dlatego cieszę się każdą nitką :) a docelowo koń będzie wyglądał jak koń ze strony głównej :)
o, a wcześniej zdjęcia w nowej fryzurze nie widziałam !!!czy To Twoje domowe, zileone ściany????ja choruje na zielony pokój....może kiedyś KM wyrazi zgodę entuzjastyczną :))
OdpowiedzUsuńAleż Cię odmieniła ta fryzurka! Bardzo ładnie Ci w niej :).Po wcześniejszej szalonej, ta jest zdecydowanie w spokojniejsza. Czekam na kolejne odsłony robótki, tak jak Ty u mnie :)
OdpowiedzUsuńFaktycznie - zdjęcie w nowej fryzurze wstawiłam dopiero dzisiaj wieczorem. Ściany zielone to pomysł mojej Siostry - choć na zdjęciu tego nie widać, kolor zieleni bardziej intensywnością przypomina serie kolorów 701 z DMC - czyli coś w okolicach intensywnej zieleni w moim nowym obrazku! PS. rozumiem MK - sama nie zdecydowałabym się na taki kolor - jak myślę potem o powrocie z zieleni do bieli (lub beżu) na ścianach poprzez kladzenie warstwy gipsu.... brrrr.... wszystko tylko nie remont! Choć rozumeim Twoje pragnienie - kolor wygląda cudownie i bardzo optymistycznie :)))
OdpowiedzUsuńAniu bardzo ładnie Ci w nowej fryzurce:))
OdpowiedzUsuńProszę co za odmiana trzymam kciuki za konika
OdpowiedzUsuńDziękuję Dziewczynki :))) A co do haftów to koń powoli dostaje nóg. Czekam aż wreszcie pobiegnie ;)
OdpowiedzUsuń