Przyznaję że nie najgorzej.
- sikory zeżarły słoninę wywieszoną w mrozy,
- znakomita większość roślin przeżyła zimę
- ta część która jej nie przeżyła wyleci z hukiem
- ta część co jeszcze się waha też wyleci - nie potrzebuję słabych jednostek
- kretów/nornic i innych ryjkowców brak (la, la, la!!!)
- koty się żenią
- leszczyna kwitnie jako i brzozy
- rabarbar wyłazi
- część krokusów wylazła i przekwitła; inna część dopiero wychodzi
- cebulice i puszkinie zabierają się do kwitnienia
- drzewa zostały podcięte
- w ramach planowanych czynności dwa tygodnie temu usunęliśmy wielgachną brzozę która położyła się na płocie (oczywiście za pozwoleniem i pisemnym błogosławieństwem organów)
- gałęzie popaliliśmy,
- filtry i termy przeczyszczone
- ciepła woda uruchomiona
- wrzosy przycięte (ale są teraz piękne :) )
- trawy i inne chaszcze jesienne wymiecione
- w domu nawet dzięki ciepłej wodzie wstępne sprzątanie zrobione (lodówka!!!!)
- nowy regał ustawiony
- stary regał wywieziony
Nie powiem - trochę roboty jest z tymi luksusami i uruchamianiem i zamykaniem domu.
Oczywiście jeszcze sprzątanie całego domu zostało .........
No ale najważniejsze że zaczęliśmy. I Święta Wielkanocne spędzimy w całości właśnie na Grabinie :)))))
Pracuś ;)
OdpowiedzUsuńoj tam, oj tam :o
UsuńA ja nie mam ani jednego działkowego genu. Z rozpaczą patrzę na mój gliniany, cienisty i kwaśnoglebowy ogródeczek i tylko psie qupy usuwam regularnie.
OdpowiedzUsuńTwój ogródek to wyzwanie. Ale przede wszystkim ze względu na psy. A może by tak podnoszone ławy-rabaty? Tak z 70-80 cm żeby psy nie wskakiwały? I w tym zioła?
UsuńNo ale jak nie masz genu ogrodniczego to nie ma siły :(
Ja też nie mam... no nic z tego nie rozumiem, poza tym, że radość z tej całej roboty wielka :-)
UsuńOj jak ja kocham ten wiosenny rozgardiasz i jego usuwanie! Dopieszczanie, przycinanie, grabienie, sianie... a potem już tylko siedzenie i grillowanie... I dzierganie na łonie... ten, tego... natury ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Susan
i trafiłaś w sedno: ta wizja na 'mem-łonie' mnie tak bardzo motywuje ;)
UsuńJakbym czytała o wyprawach swoich rodziców na ukochaną przez nich (i przeze mnie) działkę. Kojące i bardzo przyjemne :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie! Kaja
oj tak ...
UsuńZmarzłam czytając! :-D
OdpowiedzUsuńi oby tak właśnie było, i może choć troszkę cieplej!
OdpowiedzUsuńsię lubisz narobić kobieto :) od samego czytania się zmęczyłam :D
OdpowiedzUsuńZazdroszcze Ci ogrodu i działki..
OdpowiedzUsuńRozgrzałam się czytając o tym co tam wyprawiałaś :)
OdpowiedzUsuńNo, dałaś czadu! Ale tam u Ciebie tak pięknie zawsze (tfu, tfu żeby nie zauroczyć ;)), bo dopieszczone po prostu. Święta miałaś z kominkiem, bo zimno jeszcze, ale za to na pewno przytulaśnie!
OdpowiedzUsuń