Inne miejsca

niedziela, 12 czerwca 2011

Front robót

 Z radością czytam pokątnie przy kanapce lub kawie Wasze blogi i wpisy. Robi mi to lepiej na duszy kiedy czytam że nie tylko ja przeżywam w miesiącach letnich rozdwojenie jaźni: ogród czy robótki? Pociesza mnie że nie tylko u mnie robótki idą w kąt. Szkoda mi ich ale chwilowo jeśli nie rycie w ziemi to pozostaje sprzątanie po remoncie i przeprowadzanie się od Kochanej Mamy.

Wszędzie dobrze ale w domu najlepiej.
Pierwszego poranka cieszyłam się jak dziecko nową zabawką. Czym?? Własną łazienką! Choć to tylko mieszkanie to łazienka jest dość obszerna. Miałam nagle TYYLE miejsca wokół siebie!
Teraz pralka chodzi w trybie niemal 24/24. Podłogi myję co drugi dzień. Pozbywam się sukcesywnie kartonów..

Zmęczona, ale szczęśliwa jestem we własnych kątach.


Odliczam też dni do 23 czerwca kiedy znowu pojedziemy na działkę. Może bruk znowu poukładam?

A właśnie. Oto przepis na bruk z poprzedniego wpisu. Zgromadź:
  • dużą ilość pni drewnianych pociętych na wysokość 10-15cm (wyjdą  grubbbeee placki drewniane) 
  • łopatkę,
  • poziomica i długa listwa, jeśli poziomica jest krótka
  • taczkę
  • rękawiczki.
Do dzieła: wybierasz ziemię łopatką, potem szpadlem. Układasz pierwszy klocek. Na dalekim końcu placu (nie bardziej odległy od długości listwy) brukowanego wykonujesz dołek na kolejny placek.
UWAGA: teraz poziomica + listwa. Korzystając z pomocy techniki dotąd podnosimy/opuszczamy oba 'placki' aż poziomica wskaże poziom.
Potem już leci.
Zdejmujemy warstwy podłoża, układamy placki tak aby pasowały do siebie nawzajem, poziomujemy, czasami trzeba je kilkakrotnie wyjmować, wkładać, przesuwać, posypywać aby się nie kiwały.
Szpary między klockami należy zasypać piaskiem.  I już. Układać aż do nocy. Albo do opadu sił.

Ciekawa jestem jak bruk spełni swoje zadanie: nie żwirowałam ani nie betonowałam podłoża. Ciekawe czy do przyszłego roku wytrzyma ... Dzisiaj zostałam postraszona że jednak nie wytrzyma długo :(



P.S. Rekonwalescent już znowu jest Połamańcem. Złamanie wieloodłamowe palca u nogi mamy nadzieję naprawić w krócej niż rok, którego wymagał obojczyk.... To już domyślacie się jaka jestem zrąbana tą przeprowadzką, sprzątaniem i innymi  .....

11 komentarzy:

  1. Przepis na bruk całkiem, całkiem... podziwiam Aniu :) Co do trwałości to zależy z jakiego drewna jest zrobiony. Najtrwalszy to dębowy. Uważajcie po deszczu! Mokry - może być śliski!!!
    Co jest z tym Połamańcem!? Ma facet pecha czy co?
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  2. No nieźle! To masz fajnie... Połamańcowi zdrowia i odwrócenia złego uroku, bo jak nic zły omen go jakis opetał. Chłop chory w domu drugi rok!!! O moj Boże... ;) ;) ;)

    Dzięki za przepis na bruk! Kiedyś chcialam taki zrobic to mi mowiono, ze należy a) okorować bo w korze siedzą robaki, b) pomalować ropą lub starym olejem samochodowym takim co sie go wymienia u mechanika (można pogadać z mechanikiem może za jakies drobne odsprzeda bo wiem że zbierają.
    Też siedzę w moim Kew Gardens i robie rabatki. Niedzielę spędzamy zawsze na wyprawach do lasu celem zbierania... szyszek ;) Tradycyjnie potem leci agrowłóknina, troche kupnej kory i szyszki w ilości dzikiej. Wyglada bosko!

    Pozdrawiam, to ja Susan, w dalszym ciągu anonimowa (takie hobby bloggera ostatnio)

    OdpowiedzUsuń
  3. Jolcia dobrze prawisz! mój jest akacjowy. A ja się trochę martwię nie tyle trwałością drewna samego w sobie co trwałością wyrobu brukowego. Podobno bez tej podbudówki z tłucznia to może się zaraz powichrować i pozapadać.... Strach się bać :(
    Już sama nie wiem czy pech czy jakaś zemsta nietoperza ;)

    Anonimowa Susan też dobrze prawisz! Okorowane drewno powinno być przed pocięciem bo mnóstwo robactwa przyłazi żreć drewno gdy jest okryte korą (mają spokojniutkie schronienie). A tak: nie mają się gdzie schować = nie łażą się rozmnażać!
    Szyszki wyglądają cudnie na rabacie - popieram aktywność zbieraczą! Nie wiem jak duże masz rabaty ale coś mi się zdaje że zbiory szyszek będą szły w tony ;)
    Dziękuję za życzenia dla Połamańca! Oby szybko wyzdrowiał!

    OdpowiedzUsuń
  4. Ania, oby Twojemu Połamańcowi nie weszły w nawyk te złamania :D zdrówka życzę :)

    Bruku układać nie będę, aczkolwiek przepis przeczytałam z zaciekawieniem :D

    OdpowiedzUsuń
  5. Co Ty temu biedakowi robisz, że On ciągle połamany ;))))

    Lato nie sprzyja robótkom, osobiście się o tym przekonuję każdego roku latem ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. W przepisie spodobała mi się nocna część działalności, Połamańca pozdrów, życz zdrowia, niech nie szaleje i uważa na śliski bruk... po deszczu.

    A rabatka z szyszkami to u Ciebie piękna! Tfu, tfu...

    OdpowiedzUsuń
  7. Mam nadzieję, że jednak ten bruk trochę postoi (poleży?:D ), bo fajnie wygląda:)

    A Połamańcowi przekaż proszę życzenia szybkiego i skutecznego powrotu do zdrowia i sprawności.

    OdpowiedzUsuń
  8. Oj, wiem jak to jest być połamańcem ,ja miałam złamanie u podstawy w stopie i 43 zastrzyki :-(
    Szybkiego powrotu do zdrowia życzę Twojemu Połamańcowi .

    OdpowiedzUsuń
  9. Aniu, to już "niekończąca się historia" z Jego wypadkami!!!!! Niech ten chłop wreszcie się opamięta! Kup mu szelki, kaftanik, lejce, czipa - niech nie łazi gdzie katastrofa :)))))
    Masz Ty się z nim kochana!

    Życzę zdrówka i współczuję jednak szczerze i Jemu i Tobie. Nie dajcie się!

    OdpowiedzUsuń
  10. Dziewczyny DZIĘKUJĘ :) Spieszę donieść że tym razem mamy szybszy postęp leczenia i już z końcem lipca mój Drogi NieMonż (już jako Rekonwalescent) wraca do "fabryki".

    Mięto, mam nadzieję że u Ciebie już lepiej!

    Kankanko remont skończony i na narty dopiero w zimie jedziemy ale.... no tak rozważę radę. Jednakowoż jeszcze trzeba wciąż pozawieszać żyrandole i kinkiety. A to praca na wysokościach ;)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za kilka słów :)