Użyłam wreszcie jednego z paneli które kupiłam dwa lata temu w sklepie w Czechach.
Projekt był własny, wymiary dość "na oko", tkaniny z resztek. I nici jak widać też z resztek. Skończyła się różowa znienacka :D
Guzik też z odzysku (oryginalnie z jednej strony w beżowo-niebieska kratkę) od spodu na szczęście był biały.
Gumka? Odcięta z kurtki - o losie!
Teraz uszyłabym inaczej. Cóż: los mi sprzyja. Powyższy wytfór został zagubiony w połowie wyjazdu.
I będę szyć następny. Kiedyś.
No to co ,że na cito ? Wcale nieźle wyszło :) Takie szycia nie są najgorsze , coś o tym wiem ( szyłam w ten sposób płaszczyk dla mojego nowego małego lapka ), choć masz rację - teraz szyłabym inaczej . Może więc nowy płaszczyk pod choinkę dostanie ? :D Buziaki dla Was
OdpowiedzUsuńNo faktycznie paradoks :D Wyszło pięknie, pomysł świetny :)
OdpowiedzUsuń