Przede wszystkim w sobotę odbyło się Wielkie Spotkanie Podlasko-Mazurskie w Białymstoku. Obszerne relacje już zostały zamieszczone przez:
Nie wiem już co miałabym napisać aby relacja była bardziej pełna: do tej pory miotają mną pozytywne emocje. Zresztą o ich poziomie niech świadczy takie sympatyczne zdjęcie:
Jest nieco ciemne, ale mam nadzieję oddaje temperaturę konwersacji (tu ja na zdjęciu z Bożenką).
Ten dzień minął nawet nie wiem kiedy, a adrenalina na samo wspomnienie rośnie do poziomu z soboty! Wspaniale było poznać Dziewczyny które znałam do tej pory tylko z nicków i takie które okazje miałam poznać dopiero w sobotę. Fantastycznym przeżyciem było dotykanie prac i podziwianie kunsztu i maesterii wykonania. Zadziwiała różnorodność technik, form, kolorów, wzorów. Mogłabym tak długo i namiętnie wymieniać. Z Yenulką nie mogłyśmy się nagadać do wieczora. Aż dziw jak mój 'terrorysta' to przyjął spokojnie ;)
Spotkanie było fantastyczne! Odświeżające! Emocjonujące! Do tej chwili mam przed oczami Autorów i prace utrwalone na tych zdjęciach: #1 i #2
Madziula, Krzysiu: dziękuję Wam! I liczę na więcej podobnych okazji :)
Potem była już tylko nuda: podróż do Płocka do ciemnej nocy, na działkę. A tam czekała już na mnie Mama. W niedzielę rano po deszczu zrobiłyśmy obchód, zliczyłyśmy absolutnie priorytetowe rzeczy do zrobienia i poszłyśmy, nie omieszkam dodać że przybite ilością pracy, na kawę.
Po kawie zaczęło się od grabienia liści pod ławkami a skończyło na wypieleniu rabaty, posadzeniu jaśminowca i obsypaniu korą hektara części rabaty (to ta żywa zieleń na tle nowej kory). Minęło południe.....
Potem pozostała /dla odmiany oczywiście ;) / nudna, ciężka praca.... pielenie, sadzenie, obsypywanie, sadzenie, wynoszenie gruzu, zbieranie kamieni.
Mama posadziła hosty:
i wetknęłyśmy liliaka. Magnolię Mama posadziła kilka dni wcześniej.
Kilka dni wcześniej również dokończyła taką rabatkę, pokazaną w poprzednim poście w trakcie pracy:
Na koniec dnia Mama, ze wsparciem Młotkowego, wybrukowali stopień kamienny. Zdjęcia gotowego stopnia brak, ale dowód że praca była wykonywana jest:
**********
A do tego wszystkiego kilku bystrych Szpiegów ;) wyśledziło, że już od wczoraj nie jestem 30+ ale 30++. Ano, 12 maja roku pamiętnego urodziłam się i jakoś leci.
Dostałam od Was mnóstwo życzeń! Bardzo, bardzo mnie zaskoczyły, bo się ze swoimi urodzinami nie afiszuję. I za wszystkie okrutnie Wam dziękuję! Dla Was dedykuję te oto kwiaty wiosenne, majowe, z własnego już ogródka:
I mam nadzieję że życzenia niedługo zaczną się realizować i wreszcie pokażę Wam jakieś robótki zamiast ogródkowych dokonań :D
P.S. w pracy z okazji urodzin dostałam świetny prezent (na razie tylko papierowy dowód zamówienia ... ;) ) . Mam nadzieję że już w poniedziałek jednak doleci z UK i wtedy się pochwalę :D
P.S.2 .... szydełkowej firanki kurakowej zostało 8 rządków ..... Oby do końca!
Sto lat :)
OdpowiedzUsuńCiekawi mnie prezent z pracy...pewnie coś "robótkowego" .....
Sto lat, sto lat !!!
OdpowiedzUsuńŚliczną tą działeczkę posiadacie. Roboty może i z nią dużo, ale jak później będzie pięknie.
Spotkania zazdroszczę...zdjęcia wyoglądalam już na wszystkie możliwe strony ;)
Obrus hardangerowy Krzysi to mi się śni po nocach ;)
A prezentu to i ja jestem ciekawa :)
Ale najbardziej to bym chciala zobaczyć gotową firankę...moze by mnie zmobilizowala, żeby skończyć swoją :)
ale fajnie mialyscie kobitki,no to wszystkiego najlepszego dla tych ++ :) :)
OdpowiedzUsuńPracusia!
OdpowiedzUsuńA w Płocku to kto ma działkę? Bo się zagubiłam w akcji - Ty czy mama? Czy obie hurtem??
Na fotce ze spotkania wyglądacie kobitki, jakbyście miały zaraz sobie do oczu skoczyć ;-DDD
Uściski urodzinowe Anuś!
OdpowiedzUsuńHi, hi - w ogóle inaczej odbierałam to zdjęcie... ale faktycznie, przyznaję racę: na chłodno może wyglądać jakbyśmy miały się zagryźć :D
OdpowiedzUsuńDziękuję za uściski i życzenia i od razu oświadczam że chcę aby wszystkie się spełniły!
Mam nadzieję że więcej newsów będzie w poniedziałek: jutro wolne z powodu 'odbierania dnia wolnego' JUPPI!!!!
A z działką to jest tak że każdy jest mile widziany i każdy w równym stopniu czuje się gospodarzem działki. Ja chcę tylko oby wizje tych wszystkich gospodarzy były spójne z moją strategią ;)))))
Sto lat sto lat sto lat sto lat niechaj żyje naaaaaam :D :*
OdpowiedzUsuńAnia Ania Ty łobuzie :)
Ania, ja oczywiście w tyle za murzynami ale niemniej serdeczne wszystkiego najlepszego urodzinowego i spełnienia marzeń!!!
OdpowiedzUsuńCo to jest to wielkie różowe piękne na zdjęciach gdzie korę wysypujesz? chortensja jakaś?? proszę o szczegóły bo pięęęęęękna :)
O! To ja się w imieniu Ani wymądrzę - to rododendron :-D
OdpowiedzUsuńAta, a jaki? :) w sensie nazwę poproszę bo rododendronów jak psów w ogrodniczym ;)
OdpowiedzUsuńYen teraz Ci nie powiem bo moja Mother zdjęła oznaczenia (wrrr.....) i zastawiła je w Warszawie.. (po co trzymać je 100 km od kwiatków??? od tylu dni nie mogę znaleźć odpowiedzi :D )
OdpowiedzUsuńW każdym razie wyślę Ci sms-em. Tutaj napiszę o odmianie w poniedziałek - dopiero wtedy wracam z działki :)
Aniuś zapraszam do opowieści: http://ankikankankiskakanki.blogspot.com/2010/05/hmm-dziesiate-zdjecie.html
OdpowiedzUsuńAga, niestety Moja Droga Mama nie odnalazła karteczek z odmianą rododendrona (sic!!!) Może bez nacisków i mojego stania Jej nad głową w tym tygodniu się znajdą. W każdym razie dam znać jaka to odmiana jak będę wiedziała.
OdpowiedzUsuńAniu, dziękuję bardzo i na pewno naskrobię coś w tym tygodniu :)
Ania, spoko :) On ma piękne i bujne kwiecie i myślałam że odgapię może :)
OdpowiedzUsuńUrodzinowo i wiosennie (na przekór pogodzie) pozdrawiam. Domek piękny! Nie dziwię się, że tak z mamą dbacie o jego otoczenie. Poza tym to czysta przyjemność "pogrzebać" w ziemi, na świeżym powietrzu, a potem patrzeć jak wszystko rośnie, sycić oczy barwami ogrodu.
OdpowiedzUsuń