Inne miejsca

środa, 31 grudnia 2008

Na Nowy Rok

Szanowne Panie, Mili Państwo,

koniec roku zbliża się nieubłaganie. Posumowania mijającego roku niech każdy czytający robi na własny rachunek. A ja Wam pożyczę na ten Nowy Rok inaczej, nietypowo, słowami wiersza Pablo Narudy /1971/:

"Powolnie umiera ten kto nie podróżuje,
ten kto nie czyta,
ten kto nie słucha muzyki,
ten kto nie obserwuje,
powolnie umiera

ten kto niszczy swa miłość własną,
ten kto z nikąd nie chce przyjąć pomocy.
powolnie umiera

ten kto staje się niewolnikiem przyzwyczajenia
ten kto odtwarza codziennie te same ścieżki
ten, kto nigdy nie zmienia punktów odniesienia
ten, kto nigdy nie zmienia koloru swojego ubioru
ten kto nigdy nie porozmawia z nieznajomym
powolnie umiera

ten kto unika pasji i wiru emocji, które przywracają oczom blask i serca naprawiają
powolnie umiera

ten kto nie opuszcza swojego przylądku
gdy jest nieszczęśliwy w miłości lub pracy
ten kto nie podejmuje ryzyka spełnienia swoich marzeń
ten kto choć raz w życiu nie odłożył na bok racjonalności

WIĘC OD DZISIAJ ZACZNIJ ZYĆ , ZARYZYKUJ SIEBIE OD DZISIAJ, ZACZNIJ DZIAŁAĆ OD ZARAZ  
NIE POZWÓL SOBIE NA POWOLNE UMIERANIE, NIE ZABRANIAJ SOBIE BYĆ SZCZĘŚLIWYM"

I tego Wam wszystkim życzę na Nowy 2009 Rok: POZWÓLCIE SOBIE BYĆ SZCZĘŚLIWYM!

piątek, 26 grudnia 2008

CSF2 - Round Robin - 01



:) I ja, i ja wreszcie zrobiłam swoją myszę!!!
Wyszyłam ją bo biorę udział w zabawie Round Robin zorganizowanej przez Mcmelę. Ja wyszytą pracę przekazuję do Abulinki a sama otrzymuję do wyszycia pracę od Monilew. I tak się toczy  Bardzo cieszy mnie myśl że za rok będę miała CAŁY kalendarz, z wyszytymi wszystkimi myszami i to każdą przez inną osobę !
Przed świętami odkryłam, że dysponuję zaledwie kawalątkiem kanwy białej nr 16 - na szczęście, że odkryłam to na tyle wcześnie aby zdążyć zakupić materiał przed świętami bo planowałam rozpocząć wyszywanie w pierwszy dzień świąt.

Zatem 25.12 zaopatrzona w pół metra aidy, 16 rozpoczęłam ćwiartowanie i obszywanie materiału. Zajęło to bite 1h 20 min + 50 min.
Następnie zaś wyszywanie. I udało się tego samego dnia 'dobiec' niemal do mety: na dziś zostały mi do wyszycia tylko te 'falki' niebieskie i mój nick. Wyszywanie zajęło ostatecznie  6h i 40 minut. Zatem podsumowując czasochłonność do tej pory wyniosła blisko 9 godzin.

Co do nicka: tutaj na multiply występuję jako 'annaploch' ale postanowiłam wyszyć Aploch -
czyli w skrócie. Ponadto pod tym nickiem występuję na innych forach, mam taki login w adresie email i zawsze o ile tylko mam taką możliwość wybieram właśnie Aploch. Tak jakoś się tłumaczę  Poza tym do wyszycia krótsze no i może nieco ładniej się będzie komponować...
Bardzo sympatyczna jest myszka i myślę że zaprzyjaźnię się z nimi wszystkimi bardzo. Mycha powędruje do Abulinki w Sylwestra :)

CSF2 - Round Robin


25-26.12.2008

Będę tu umieszczała fotki z postępu prac nad kolejnymi myszkami wyszywanymi w ramach Round Robin organizowanego przez Mcmelę.

środa, 24 grudnia 2008

Wesołych Świąt!


     
Na Stary i Nowy Rok, na Święta i pozostałe 362 dni w Roku, życzę Wam zdrowia, uśmiechu, szczęścia, żadnych trosk, góry prezentów i samej pomyślności !
MERRY CHRISTMAS & HAPPY NEW YEAR!
Ania


niedziela, 21 grudnia 2008

Boże Narodzenie 2008


Wreszcie zrobiłam użytek z wyszytych obrazków i poniżej prezentuję moje tegoroczne karteczki. Ciągle jeszcze w erze scrapków ozdabiam kartki "odłapnie" - bidnie może i one wygladają, ale ja tak jakoś .. po mojemu. Takie są i trudno - mi się podobają.
Poza tym oprawiłam wreszcie koniki dla Pana Witka, wyślę jutro. Miałam z nimi przeboje: wymyśliłam że oprawię konie w oryginalne pass z zestawu. Jednak okazało się że firmowe pass za nic nie pasuje do dostępnych na rynku ramek! Co oznaczałoby iż muszę po niemal 1 cm z każdej ze stron obciąć tę piękną ramkę. Zrobiło mi się szkoda koników na brzegach... Zatem zakupiłam pass przygotowane już do gotowych ramek. Mam gotowca, ale i tak mi się podoba oprawa.
A do tego wyszyłam dwa mikołajki na plastikowej kanwie. Ten z prezentami powędrował w sobotę do Rodziców mojego Pana. Drugi, z choinką, pobiegnie truchcikiem do moich Rodziców już w Wigilię.

czwartek, 18 grudnia 2008

Wyróżnienie

Beatko, dziekuję za wyróżnienie :)
Pozdrawiam mocno wszystkie wyróżnione i życzę nadal silnej motywacji do poszerzania granic swoich umiejętności!

niedziela, 7 grudnia 2008

Cała ja... moja druga odsłona w necie

http://aploch.blox.pl/html

Festiwal w Łodzi 2008


Pani Marii Bryl

III Edycja - Festiwal Haftu Koronki i Rękodzieła Łódzki, 28-29-30 listopada 2008

Zdjęć nie ma wiele a to dlatego że jakoś źle się czułam na myśl że jestem tysięczną osobą robiącą zdjęcie stoisku i jego Właścicielowi.
Dlatego też skoncentrowałam się na stoiskach w których dokonywałam zakupów, po odpytaniu właścicieli stoiska czy mogę wykonać zdjęcia.

wtorek, 18 listopada 2008

Koniowate, RR i świąteczne pierdółki


Ostatnio dużo mi się działo. Już pomijam że przechodzę jeszcze wciąż okres aklimatyzacji do pogody w Polsce  upływający w ciepłym kraju urlop spowodował, że jak wróciłam do Polski wydawało mi się że lada moment zaczną się święta!  Zaczęłam więc szybkie przygotowania dziergalnicze. Wydłubałam małe, świąteczne popierdółeczki do naklejenia na kartki świąteczne. Nie wiem ile ich jeszcze zrobię w tym roku, ale będę dzielnie dłubać korzystając z tych samych schematów.
Poza tym postanowiłam, że w tym roku wreszcie zrealizuję prezent dla Pana Witka. Pan Witek opiekuje się domkiem mojej Cioci, w Bieszczadach. Ilekroć korzystamy z gościnności mojej Cioci, Pan Witek odwiedza gości, organizuje nam czas (kuligi nocne mroźną zimą, sanna w dzień, grzybobranie w dzikich górach, kawa przy kominku i niekończące się pogawędki a i coś mocniejszego dla rozgrzewki też ) Pan Witek jest koniarzem, a do tego artystą z zamiłowania. Kocha prace w drzewie, ostatnio kuje ale najbardziej kocha zwierzęta. Wie że dłubię - ilekroć jestem w górach 'nakrywa' mnie na wyszywaniu xxx.

Raz wyraził życzenie żeby mieć konia. Ale jest dyskretny więc się nie dopomina. A ja postanowilam, że skoro jest schemat który mi się podoba to wreszcie się za nie zabiorę /musicie wiedzieć że konie najbardziej lubię oglądać w TV lub na łące...
I zrobiłam. I wyszły mi. I uważam że są piękne - ładniejsze niż w oryginale /ach ta skromność ....  / Sama dobierałam kolorystykę z mulin Anchor.

I ostatnio... oczywiście Mcmela zrobiła zamieszanie - zamorduję tę Babę: wyjaśniła mnie, prostemu człowiekowi, o co chodzi w tym Round Robin. I zrobiła to jeszcze w taki sposób że zaraz się włączyłam do zabawy, bo mnie porwała! I już się doczekać nie mogę, i muliny już mam, i tylko obrobić kanwy nie ma kiedy ....
A tu jeszcze muszę dla Mamy, Siostry i Mamy mojego Pana wyszyć ozdoby świąteczne... Ło matko, ile roboty!
Do pracy, do pracy!!

poniedziałek, 3 listopada 2008

Kolory Meksyku 1

Nie będę dziś pisała o samej wyprawie o Meksyku: zbyt długo by to trwało, zbyt wiele słów wymagałyby opisy a tego nikt zainteresowany by nie przeżył
Powiem zatem najkrócej jak mogę, co nie jest proste, bo nie potrafię jeszcze spojrzeć z dystansu na cały wyjazd… Były to wspaniałe trzy tygodnie podróży po kolorowym, ciekawym, zróżnicowanym kraju. Była to wyprawa po kulturze ostatnich około 3 tysięcy lat, od oceanu do morza, przez góry, miasta i wsie.
Chciałabym jednak w pierwszej kolejności napisać o innym aspekcie mojej wyprawy. Tym który jest nierozłącznie powiązany z moimi zainteresowaniami. Oto opowieść pierwsza:.
Gdzieś w środku Meksyku, w środku najbiedniejszego ze wszystkich 31 stanów Meksyku, Chiapas, jest małe, senne miasteczko.
Wracaliśmy właśnie z wyprawy po kanionie Sumierdo, którego wysokość dochodzi nawet do 1300 metrów nad poziom rzeki Grijalva i zatrzymaliśmy się na czas wolny w najbliższym miasteczku, w Chiapa de Corzo. Cóż było robić: standardowa, rutynowa rundka po zocalo i umiejscowionych pod arkadami sklepikach w nadziei upolowania jakiejś ekstra pamiątki z podróży. Nic z tego. Zresztą jak zwykle: w każdym sklepie to samo…. Ale, ale…. Przemykając po nudnawych sklepikach mojemu Panu wpadł w oko szyld, który przy naszej żadnej znajomości hiszpańskiego wskazywał że trafiliśmy na szkołę rękodzieła. Szyld wisiał nad bramą, w której tle widać było już ogromne patio, ocienione arkadami i zielenią. Pod arkadami siedziały przy stolikach kobiety i coś tam dłubały. Mieliśmy pewne opory, w końcu zdecydowana postawa mojego Pana,  jeden Jego krok, pociągnął mnie za sobą i byliśmy w bramie, potem jakaś miejscowa kobieta zaczęła nas zachęcać do wejścia. I tak trafiłam na kółko kobiet które…wyszywały ! Już myślałam że sobie tylko popatrzę, bo skąd mogłabym pogadać po hiszpańsku Okazało się jednak że była tam Ariana, która doskonale znała angielski. Uczyła się właśnie wyszywać krzyżykiem. Będziemy w kontakcie: wymieniłyśmy się adresami. Ariane może pomóc w zdobyciu tradycyjnych strojów indiańskich, o których tu jeszcze napiszę w swoim czasie. Poniżej prezentuję zdjęcia z przemiłego i nieoczekiwanego spotkania.

Ariana znajduje się na pierwszym planie zdjęcia po prawej

P.S. Dowiedziałam się że pasmanteria po hiszpańsku to merceria

sobota, 11 października 2008

niedziela, 5 października 2008

Choinka 2

I oto szczęśliwie dotarłam do końca choinki przed planowanym urlopem. Takiego speeda dostałam dziś że lecę już z nóg, i chyba tylko adrenalinka mnie trzyma.
Pochwalę się sama: generalnie z kolorów dobranych jestem bardzo zadowolona. Takie było moje zamierzenie abym nie miała kolorowej, szalonej choinki, ale dostojne i poważne drzewko. Zamiar zrealizowany. Szczegóły można obejrzeć TUTAJ-DUŻE ZDJĘCIE
Błędów podczas wyszywania miałam bez liku - i większości już nie poprawiłam. Trudno, kto nie zna wzoru - ten się nie dopatrzy. A kto zna, może przyjąć moje zmiany jako wkład własny do schematu.
Żałuję troszkę że na dole, pod pierwszą gałęzią wyszyłam kilka brązowych krzyżyków - trzeba było mi od razu w całości zdecydować się na koraliki  a teraz nie chce mi się poprawić. Ponieważ żałość jest nie wielka, bo efekt mnie zadowala, chyba poprawiać nie będę. Natomiast cieszę się że jak wrócę w listopadzie to zabiorę się od razu za wróżki a świąteczne dwie dekoracje natychmiast oddam do oprawców
Pozdrawiam!!!

P.S. Dostałam namiar na taki link, w którym jest coś... opis wystawy w Łodzi z punktu widzenia sklepu internetowego http://www.needleart.pl/pl/wydarzenia/

piątek, 3 października 2008

Choinka

Nie mogłam się powstrzymać i chciałam Wam pokazać co dłubię. Choinka wychodzi dość spora - będzie miała coś w okolicach wymiarów kartki A4.
Dodatkowym elementem poza stitchem, będą również usadowione na każdej gałązce małe ptaszki.
Żeby nie było tak prosto wymyśliłam sobie że urozmaicę obrazek wyszywając ptaszki w innym kolorze. A potem jeszcze sobie wydumałam żeby urozmaicić choinkę jeszcze bardziej i zamiast większości krzyżyków, wszyć koraliki.
I teraz nie mogę podjąć decyzji
Wyszyć ptaszki i koraliki na złoto, czy na czerwono?

Mam nadzieję że jak już wreszcie skończę wyszywać bazowe drzewko to dojrzeję do decyzji.

środa, 1 października 2008

Przerywnik bombowy 2

Wreszcie udało mi się skończyć obrazek bombkowy, co komunikuję z wielką ulgą.
Przedłużył mi się okrutnie czas realizacji tego przerywnika na co miało wpływ kilka czynników, a przede wszystkim złośliwość rzeczy martwych – choć powinnam powiedzieć że kierownik tego projektu po prostu nawalił…..
Po pierwsze skończyła mi się mulina – o tak! To największa wina kierownika i jednocześnie analityka projektu. Jako analityk zapomniałam jak dużo jej schodzi podczas wyszywania na Aidzie w rozmiarze 14. A jako kierownik nie wzięłam pod uwagę ryzyka braku zasobów w postaci mulin i przed ukończeniem ostatniej bombki musiałam biegać po Warszawie w poszukiwaniu Anchora.
Po drugie, podczas weekendu była cudna pogoda.
Z tego też powodu całą sobotę spędziłam na spacerach po lesie w poszukiwaniu grzybków. Efekt był taki że o godzinie 18 zwiozłam do domu całą górę maślaków średnicy od 2 do 5 cm. Przy czym tych mniejszych było 95%. Wyobrażacie sobie jak długo trwało obieranie….
Natomiast w niedzielę znowu bardzo aktywnie spędziłam dzień na działce, ustalając z teamem specjalistów szczegóły dotyczące instalacji wodnych, odpływowych, piwnicy w budynku, ocieplania ścian, wylewek, zbrojeń i innych cudów
Po trzecie …. Zdemotywowałam się do wyszywania wróżek na cały tydzień więc i z przerywnikiem mi się nie spieszyło. Straciłam cel i muszę obmyśleć nową robótkę dla Siostry. Dziewczynka będzie następnym razem, tym razem będzie mały Junior i chyba trzeba Mu będzie podarować pierwszy samochód w życiu.
I tak miło kilka dni wypadło.

Ale nic to: nie marnowałam czasu i zaczęłam realizować drugi pomysł świąteczny: a mianowicie chuinkę. Piękna ona będzie jak już ją wydłubię. Ale pokażę jak chociaż odbiję się od najniższego poziomu gałązek.
Pozdrawiam Was serdecznie!!!!

niedziela, 21 września 2008

Przerywnik bombowy

Postanowiłam zrobić użytek z Moniko- własnoręcznie ufarbowanej kanwy i wymodziłam przerywnik do obecnie dłubanych wróżek.
Zmobilizowało mnie kilka czynników:
  1. schemat podobał mi się od kilku dobrych lat – ale mi brakowało miejsca na powieszenie; brak weny i wizji powieszenia nie mobilizował do wyszycia podczas gdy pod łapki pchały się Powellki, na które miejsce było
  2. 2. kolory schematu – biała kanwa+czarna mulina wydawał mi się zbyt kontrastowa. Aida ecru + czarna mulina też mi nie pasowała…. A o brązowej nie pomyślałam
  3. 3. na innym blogu ogłoszono konkurs na choinkę – schemat jak schemat, choinka śliczna, ale nie na tyle mnie zachwyciła abym ją wyszyła i miała z niej zrobić użytek. Ale!!! Przypomniała mi o bombkach! I to w momencie gdy mam ufarbowany wspaniale materiał!
  4. 4. Oto w ramach przerywnika od wróżek mam już połowę super_szybkiego_obrazka_na_Święta 
Pokazuję, zadzieram kiecę i lecę dłubać dalej, co by dziś jeszcze jedną bombę skończyć!

niedziela, 14 września 2008

Wizytacja


W piątek nawiedziła mnie z zaplanowaną z dawna wizytą nasza Monilew. Po drobnych komplikacjach i opóźnieniach  dotarła do mnie wraz z moim Panem, późnym popołudniem a w zasadzie to już nad wieczorem. Dobrze że ryba się w tym czasie nie rozlatała w piekarniku  Podjedliśmy, popiliśmy winkiem i wkrótce dołączyła do nas Sąsiadka Abulinka. Od słowa do słowa, od butelki wina do czterech prowadziliśmy do 2 w nocy dyskusje o życiu, wyszywaniu, doświadczeniach, planach rozwoju, pracy.... Wieczór sympatyczny, a poranek.... ciężkawy - i niech to pozostanie jedynym komentarzem
Ale ja nie o tym wszystkim chciałam! Po południu, po objechaniu CH w W-ie i po zakupach zległyśmy w końcu padnięte w domu. Wrzuciłam ciasto do piekarnika i stanęłyśmy na rozdrożu. Z jednej strony niemoc fizyczna nas chwyciła, ale z drugiej chciałyśmy wypróbować sposób na domowe farbowanie kanwy. W końcu stwierdziłyśmy że nie ma na co czekać: wygrzebałam długi pasek Aidy białej, i myk: korzystając z przepisów sieciowych: http://saolya.blogspot.com/2008/09/quaker-turtles-dhc.html zasobów herbaty i papryki, zrobiłyśmy w godzinę takie oto cuś:  
Po dwudziestominutowym gotowaniu, wypłukałyśmy szmatkę z pozostałości płatków herbaty i proszku papryczanego a następnie wrzuciłyśmy do regularnego gotowania w żelu do prania. Po kilkunastu minutach wylałam wodę, która dość mocno zakolorowała się jeszcze wywarem z herbaty. Ale po kolejnych dwóch gotowaniach, już w samej wodzie, kolory nie puszczały. Wyprasowałyśmy materiał i mamy wynik: przepiękny marmurek w kolorze kawy z mlekiem.
Siedziałyśmy potem zachwycone i wpatrzone w efekt…. Chyba z godzinę zastanawiałyśmy się co można z tym materiałem zrobić, a oczy się śmiały
Wizyta Koleżanki Moniki była niezwykle intensywna – pobawiłyśmy się, pogadałyśmy, popracowałyśmy. 
Niesamowite jest, że osoby poznane w sieci, wydaje się że zupełnie wirtualne byty, stają się całkiem realnymi i co więcej niezwykle ciekawymi towarzyszami życia realnego! Cieszę się że Cię poznałam i że nasza znajomość nie skończyła się na jednym, pierwszym spotkaniu!
Motywujesz mnie i nastrajasz pozytywnie Moniko, dziękuję Ci!

poniedziałek, 8 września 2008

Wróżki - na tamborku


Z głębi szafy i dawno temu zanabytych zestawów DMC wygrzebałam radosne wróżki kwiatowe. W propozycjach DMC było kilka obrazków z serii wróżkowej, ale tylko ten utrzymany w tonacji zielono-fioletowej urzekł mnie tak, że nie mogłam się powstrzymać przed zaliczeniem obrazka do realizacji. Dysponuję zestawem oryginalnym, aida ecru 16, nici DMC i tylko materiały  zestawu wykorzystuję. Nic nie zmieniam, staram się tylko tam gdzie mi się chce, uszlachetnić haft, poprzez użycie pół i ćwierć krzyżyków. Ale ponieważ nie były zaplanowane oryginalnie, nie mam ciśnienia aby wszędzie zamęczać się wyszywaniem ćwiarteczek.
O przeznaczeniu obrazka jeszcze głośno nie mówię, ale przyda się jak znalazł w styczniu/lutym 2009. Mam nadzieję że dla małej dziewuszki
Tutaj wstawiam ostatnie zdjątko






a więcej w można znależć w albumie.

Na tamborku - Kwiatowe wróżki


Koniec

Poszukałam, pogrzebałam w przepaścistej torbie i mam na tamborku takie radosne wróżki. Wyszywam z zestawu zakupionego w sklepie Pasja w Blue City. Obrazek zachwycił mnie już ze dwa lata temu i wtedy też niezwłocznie dokonałam zakupu. A dziś przydał się jak znalazł. Robię go dla Siostry na styczeń 2009 :)
[11.01.2009] Siostra urodziła ... Chłopaka... Ale wróżki tak mi się podobają że i tak je wyszyję i zostaną u mnie :)

środa, 6 sierpnia 2008

szykuje się urlop

co prawda niestety, mam go tylko na 4 dni, ale już szaleńczo cieszę się na ten wyjazd. Na to że odetchnę od pracy, że oderwę się od biurka i wreszcie ruszę w teren.
Wybieram się na wycieczkę objazdową po niemieckiej Bawarii, austriackim Tyrolu, w końcu po Morawach. Będzie pięknie bo pogoda ma być ładna a i trasa urozmaicona. Planowane są wizyty w zamkach: Hohenschwangau, Neuschwanstein i Linderhof (najmniejszego zamku Ludwika II Bawaraskiego), w miastach: Salzburg, Innsbruck, Linderhof, Garmisch-Partenkirchen, nad jeziorami Eibsee i Königssee i wiele innych atrakcji, między innymi.: "Prezentacja historii produkcji winiarstwa na Morawach Południowych"  

A na koniec ... PRAGA  Trasa wygląda jak na zdjęciu i w  linku. Start: 10.08.2008 o 7.45 w Warszawie.

środa, 16 lipca 2008

popełniłam kwiatka 2

żeby nie było smutno orlikowi, wydłubałam drugiego kwiatuszka: kamelię. Nieco zaskoczyła mnie barwa kolorów jakie oryginalnie wg schematu przypisano wzorowi. Ale posłusznie wykonałam haft (w DMC) i co chwilę, co spojrzę na hafcik, efekt końcowy podoba mi się co raz bardziej

Marzą mi się wakacje, cały tydzień przy hafceniu ....

sobota, 21 czerwca 2008

popełniłam kwiatka

orlika. Bo STRASZNIE, ale to STRASZNIE chciało mi się mieć kwiatka. Na kanwie 20, nitkami DMC wyszywało się jednym pasemkiem muliny bardzo przyjemnie - będzie ciąg dalszy. Taak




i popełniłam też oprawę kawowo-herbacianego-kakaowego tryptyku. I załączam obrazek:


Ponieważ strasznie blado wygląda i nieefektownie, jutro z rana, za dnia zrobie zdjątko w szerszym kontekście i dołożę  - żeby było widać jak ładnie prezentuje się nowej kuchni
I zamieszczam poniżej, jak to w całości wygląda

Skromna jestem, nie ma co