Działka na Grabinie.
Ja i Mama tylko.
Sobota, wieczór.
Ja: Dokończyłyśmy pielić rabaty, posadziłyśmy rododendrony, przeniesiona darń trawy, podcięta trawa, posadzone goździki ..... Kawał roboty zrobiłyśmy, no nie?
Mama (zasypiając na siedząco): Oj tak, Córcia.
Ja: Jutro sobie poleżymy i będziemy miały piękną niedzielę! Słoneczko, tarasik, kawka, wreszcie do góry brzuchem, popatrzymy na zieleninę, posłuchamy ptaszków. Pomalujemy pazury i będziemy pachnieć.
Mama: Tak! Nic nie będziemy robić cały dzień ! :D
Niedziela rano, program "Maja w ogrodzie" trwa w najlepsze......
Mama: Wiesz Córcia, bo teraz jak nie ma tych schodów [Tata Janek zdjął tzw tymczasowe schody i nowych jeszcze nie ma] to mamy taki piękny dostęp do placków drewnianych co nam je Tata Janek przywiózł.....
Ja: no....
Mama: ... bo wiesz aż się proszą te placki drewnianie żeby je do kominka przygarnąć.... szkoda by było jakby je ktoś sobie przywłaszczył....
Ja: .....
Mama: .... i tak sobie myślę że można by nimi wybrukować zakątek azaliowy.
Ja: ..... No.... masz rację. A miałaś dziś leżeć, już nie chcesz?
Mama: No tak, ale szkoda trochę tych placków drewnianych a tak już byśmy miały ułożne. Najgorzej to zacząć, a potem poleci.
Ja: Masz rację. To co? Idziemy?
Mama: Ale wiesz że to nam cały dzień zajmie i do domu na noc wrócimy?
Ja: no cóż... a masz plany na wieczór?
Mama: Nie.
Ja: Ja też nie. To co? Idziemy?
.....
Zeszłyśmy z placu boju o 17. Sponiewierane pracą fizyczną. Pazury nie zrobione, nie pachniałyśmy - wręcz przeciwnie. Pani Matka słaniała się ze zmęczenia. Ja najchętniej położyłabym się i nie wstawała do rana. Ręce.... cóż: chłopki małorolnej i żałoba za paznokciami.
Ale jaki mamy piękny kawałek bruku! Własnoręcznie ułożony :D
Następną wizytą dalej będziemy brukować.
popracowałyście pięknie. ale za to jak teraz ślicznie!
OdpowiedzUsuńa paznokcie jeszcze urosną ;-)
podziwiam Was kobiety, podziwiam całą sobą!
OdpowiedzUsuńfantastycznie to wygląda a jak to układacie jak kostkę ?
OdpowiedzUsuńTytany pracy! Obie dwie! Strach się bać!
OdpowiedzUsuńA w wolnych chwilach jak już je masz, robisz za Kariatydę??
no po porostu stachanowcy ... niedziela ... święta ... przeznaczona na malowanie paznokci a Te do roboty fizycznej ... no ale jak pięknie :)
OdpowiedzUsuńsuper wygląda ta kosteczka :) warto było :)
OdpowiedzUsuńKapitalna ścieżka.
OdpowiedzUsuńKiedyś odpoczniecie;-)
He he, skąd to znam....
OdpowiedzUsuńA na pazury najlepszy jest rabarbar!
Generalnie używam męskich skórzanych rękawic nawet wypełnionych futerkiem - to takie znajdy pojedyncze. Gmeram się w nich w ziemi. Jednak i mimo tego pazury straszą i szczotkowanie niewiele pomaga.
Najpierw obmywam i szczotkuję z grubsza, potem biorę łodygę rabarbaru i dziabię ją pazurami dokumentnie - zawarty w niej kwas oczyszcza naskórek i pazury od środka. Voila!
Nie straszę potem :))))
No i czasem brak lakieru tłumaczę potrzebą odpoczynku od chemii :))))Ale jeśli chcesz utrzymać malunek to koniecznie użyj utrwardzacza, na końcówki nawet podwójnie.
Oj tam pazury. Bruk przetrwa lat wiele a do kosmetyczki pójdziesz....kiedyś :-) Kawał solidnej pracy fizycznej dobrze robi na ciało i duszę. Ja czuję się fantastycznie po czymś takim, niekoniecznie musi to być praca w ogrodzie, za taką nie przepadam, ale tak chałupę ogarnąć z góry na dól i w każdym zakamarku, no po prostu to kocham :-)
OdpowiedzUsuńNo pięknie, Kochana! Koniecznie podaj przepis jak to robiłyście! Ja też chcę ;) Konkretnie chodzi mi o wypełnienie przestrzeni, bo widzę, ze jakieś specjalne.
OdpowiedzUsuńA paznokcie... Siedzenie i pachnienie(?) na dłuzszą metę męczy bardziej niż układanie bruku ;)
To ja, Susan... w dalszym ciągu wszędzie ANONIMOWA!!!
Piękna plackowa ścieżka, szkoda tylko, że jednak trochę nie odpoczęłyście:)
OdpowiedzUsuńO ja Cię... ależ to piękny kawałek jest! Co tam paznokcie, gdy oczy się cieszą na taki widok zakątka azaliowego!
OdpowiedzUsuńwow bosko to wygląda!! :) naprawdę się napracowałyście :)
OdpowiedzUsuńByłam tu kilka razy, czytałam, oglądałam, zazdrościłam drewnianego bruku ;) ale nie wyświetlało mi się okienko do pisania komentarzy :(
OdpowiedzUsuńświetny ten bruk :)), tak się zastanawiam, czy to nie od Ciebie brałam takiego rudego kota kiedyś, tak mi się coś kojarzy, do Nadarzyna go brałam, może mnie pamiętasz, jeśli to byłaś Ty, chybaśmy się na jakimś forum robótkowym spiknęły ???
OdpowiedzUsuńpozdrawiam serdecznie :))
Stoję właśnie przed stertą mojego dębowego bruku i czekam...nie bardzo wiem na co....
OdpowiedzUsuńUkładasz na warstwie wybranej gleby, bez podsypki?
Uwielbiam tego typu ścieżki, zakola, podłogi w altanach, itp.. Super. Wyobrażam sobie jak byłyście zmęczone. Gratuluję wytrwałości i efektu końcowego:)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam