Na początku (4,5 roku temu) był motek DMC Babylo, nr 20. Powstało około 80% stanu zazdrostki. Potem zazdrostka popadła w niełaskę :(
Aż zlitowałam się nad nią wiosną tego roku. Myślałam, dumałam, przewracałam, macałam i odkładałam aby mocy nabrała.
Aż wzięła i nabrała mocy. I zaczęła wyglądać tak:
Potem sprawy potoczyły się błyskawicznie: następnego dnia było wielkie i brutalne CIACH. I powstały dwa zupełnie niezależne byty: lewy byt i prawy byt.
Po tygodniu 'lewy byt' zaczął wyglądać przyzwoicie w stanie ukończonym:
Finished left curtain.
A 'prawy byt' był w stanie opłakanym:
Aż siadłam do niego w czasie naszego wspólnego weekendu i zrobiłam brzeg dolny, a następnie już mogłam połączyć firankę i dorobiony fragment jednym rzędem dzierganym, łączącym jednocześnie dwie części firanki:
Ostatecznie 'prawy byt' zaczął własne życie pełną piersią i prezentuje się jak widać :)
Finished both crotchet curtains
I oto szczęśliwy koniec zazdrostek. Jak pogoda będzie sprzyjać jakimkolwiek aktywnościom (i umyję okno....) to wkrótce je powieszę i będę się cieszyć ich widokiem w każdy weekend :)
Efekt jest wg mnie zadowalający: na firance z kurą nie widać ciachnięcia ani łączenia. Ewentualnie można ten sposób wykorzystać w przyszłości.
Najlepiej jednak byłoby od razu robić taką firankę jaką faktycznie chce się mieć ;)
o ja cieeeeeeeeee wyszło!!!!!!! i to jak fajnie. Ania gratuluję - tadam!!! Jesteś dzielna, odważna i wytrwała - można z Tobą do walki ruszać - na przykład walki z Novą :)
OdpowiedzUsuńBrawo! Firaneczki wyglądają ślicznie. Ty to jednak jesteś zdolna kobieta :):):)
OdpowiedzUsuńPozdrowionka
Hi, hi dzięki Dziewczyny :) Cieszę się że Wam zazdrostki się spodobały bo ja nie mogę od nich oczu oderwać :)
OdpowiedzUsuńMadziu, na Novą już się nie mogę doczekać, jednak dopiero dziś zamówimy mono - zatem jeszcze z tydzień jak zacznę.
Ania, jesteś genialna!!! Ja bym się nie odważyła raczej na takie radykalne rozwiązanie, a Ty nie dość że się porwałaś z motyką na słońce to jeszcze efekt jest powalający!!! Bravo:)
OdpowiedzUsuńCzekam na info w wiadomej sprawie :)
Uff, chyba bardziej niż ty bałam się czy nie zostawisz robótki gdzieś w kąciku;-)
OdpowiedzUsuńTo jest jak powieść! Masz fantastyczne zazdrostki. No i trzeba przyznać, że potrzeba matka wynalazku - święta prawda! Doskonale to ciachnięcie wymyśliłaś i zrealizowałaś. Nie wiem, czy bym się sama wcześniej odważyła na coś takiego, ale teraz już tak! Cudów nie ma, planujemy a potem okazuje się, że można było inaczej, lepiej...
OdpowiedzUsuńWedług mnie to ona w dwóch częściach prezentuje się nawet lepiej niż w jednej.
OdpowiedzUsuńBrawo, wiedziałam, że dasz radę :)
Ojejejuuu!!! Jakie fajne!! Dwa z jednego! Nową jakość stworzyłaś Aniu ;-D
OdpowiedzUsuńJak dla mnie - dokonałaś cudu jakiegoś. Firaneczki przepiękne, choć ja jestem nieobiektywna, bo jestem fanką kur ;-)
OdpowiedzUsuńAga, nie miałam nic do stracenia bo tylko trzy opcje:
OdpowiedzUsuń1. wrzucić do szafy szmatę i czkać na to aż może w kolejnym domu znajdzie się okno na wymiar
2. spruć do połowy i zrobić od początku drugą zazdrostkę
3. ciachnąć i w najgorszym wypadku zrobić zrobić od początku drugą zazdrostkę
Wybrałam opcję 3 bo nie wiele ryzykowałam tak naprawdę. Tylko się zmóżdżałam żeby wyobrazić sobie co zastanę jak ciachnę.
Dzięki za wiarę w moje siły i doping :)
Basiu, gdybym wybrała opcję 2 to na pewno zazdrostka leżałaby już na dnie szafy - przeczucie Twoje niebezpiecznie przerodziłaby się w real...
Lilu, Gignaciaro: moje ciachnięcie niemal ginie przy Twoim DWU-metrowym POTWORZE :)
Nie testowałam ciachania na wielgachnych firankach więc nie zalecam takich eksperymentów :) Jednak znając Ciebie to poradziłabyś sobie i bez cięcia. Choćby prując i zaczynając od początku ;)
Ata, no wreszcie coś kreatywnego stworzyłam a nie tylko rzemieślnictwo uprawiam. Radochy przy tym mam 'kupę'. "Wartość dodana" pięknie brzmi :)
Eguniu, dla kuraków wszystko :D
Świetny tytuł notki, a zazdrostki godne pozazdroszczenia.
OdpowiedzUsuńPrzyznam, że ten ciach trochę mnie przeraził, dawno nie miałam szydełka w ręku, w sensie żeby szydełkować, a nie przy frywoleniu, więc pełna podziwu jestem jak sprytnie dorobiłaś brzegi. Piękne zazdrostki!!!
OdpowiedzUsuńJa z podziwu zaniemówiłam, pewnie upierdliwie bym pruła i robiła nowe. A Ty znalazłaś jedynie słuszne rozwiązanie!
OdpowiedzUsuńOdważna kobieta jesteś!
OdpowiedzUsuńOdważna i zdolna... bardzo zdolna :-)
Eksperyment się powiódł, śliczna zazdrostka .
OdpowiedzUsuńNo cudo! Podoba mi się w wersji cala i przepołowiona :) Ja pewnie najnudniej na swiecie sprułabym co nie potrzebne i mozolnie dziarałabym again... A tu taki triller! No wiesz ;)
OdpowiedzUsuńSuper, że wszystko się zbiegło prawidłowo :) Oba byty wyglądają świetnie, a jeszcze piękniej będzie, jak zawisną na swoim miejscu :)
OdpowiedzUsuńPiękne, nastrojowe robótki. Podziwiam talent!
OdpowiedzUsuńThrillery to moja specjalność ;)
OdpowiedzUsuńA na serio to ślicznie dziękuję za miłe słowo :)
Zazdrostki są już nakrochmalone i naciągnięte i czekają na zawieszenie w oknie. Premiera po weekendzie :D