Ano blisko.
Spadła zasłona milczenia i ukazała się narzuta.
Narzuta której historię opisała bardzo szczegółowo Monika Ata na swoim blogu: LINK.
A to mój skromny wkład.
Najpierw powstało pole. Pole długo czekało na zasiedlenie/zarosty. Dumałam, myślałam, kombinowałam jak by tu wierzby zrobić.
Jeździłam z nosem przy szybie samochodowej i oglądałam. Wykombinowałam. I w końcu uszyłam.
A efekt mi się tak spodobał że postanowiłam na statek do Serocka zabrać szmaty. Podczas rejsu cięłam, szyłam....
Po zszyciu okazało się że że zbyt mały jest więc musiałam jeszcze doszyć.
Jak już wypikowałam dobrałam się do koralików i machnęłam pole z makami i chabrami.
I dziewannę na łące i motylka.
Praca wyszła oszczędna w wyrazie ale właśnie taka miała być. Taką ją widziałam oczami wyobraźni i taka powstała.
A teraz cała narzuta zagościła już u Danki więc za późno na reklamacje ;)
Czas brać się za kolejne projekty.
Szycie na statku?O matko! Tego jeszcze chyba nie było? :-)
OdpowiedzUsuńNa statku? Pływasz dookoła świata, że samo pływanie Cię już nudzi? :)
OdpowiedzUsuńMnie się podoba :) Fajny ten Was spisek :)
OdpowiedzUsuńSpisek wyszedł cudny :)
OdpowiedzUsuńWierzby powlaają!!!
OdpowiedzUsuńI pięknie wyszło :-)))
OdpowiedzUsuńPiękna i bez zbędnych dodatków za to jak dopracowana cudna jak zwykle u ciebie
OdpowiedzUsuńAniu - jam z Mazowsza! A na Zegrzu sie uczylam zeglowania. I palenia papierosow, Do Serocka jechalam kiedys autostopem z Zegrzynka... szambem! (byly kiedys takie pojazdy). Twoje wierzby I dziewanna sa mi bliskie jak nie wiem! Serdecznie ci za nie dziekuje!
OdpowiedzUsuńWierzbowy patchwork wyszedł naprawdę pięknie! A szycie na statku - no, to już wyższa szkoła pływania:D
OdpowiedzUsuńCudowne wierzby!!! Zakochałam się w tym Twoim krajobrazie :) Świetna akcja z szyciem razem - takiej narzuty z cząstką każdej z Was nie ma nikt!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Kamila
wielkie WOW!!! Świetna praca
OdpowiedzUsuńCudne wierzby :)
OdpowiedzUsuń