Po pierwsze choina. Zabrałam się radośnie do prasowania ugotowanej choinki, wyprasowałam, fizelinkę myk naprasowałam, odwracam choinę a choina ... krzywa. Krzywa jakby ją halny do ziemi przygiął /przypominam że na lnie wyszywałam i ten len jakoś ma tendencje do wyciągania się po przekątnej/. No to fizelinę oderwałam, zaczęłam kombinować, zawołałam Chłopa w celu wydania opinii czy choinka prosto leży. Dumał, mierzył i orzekł: choinka jest krzywa.
No fajnie. Ale gdzie?! Okazało się że Sierotka źle wyszyłam po jednej stronie te takie tam rozbryzgi. I było niesymetrycznie i chojak wyglądał jakby miał jedną nóżkę bardziej. Bardziej krótką. Zniechęcona, choinkę wzięłam na warsztat, rzuciłam w kąt całą resztę ustrojstwa. Ale do choinki się nie zabrałam. Stwierdziłam że muszę sobie nastrój poprawić.
Wzięłam się za rameczkę w czerwieni uroczej Anchor 1006. Ramka miała być obfotografowana jak zostanie skończona.
Złapałam igłę i lecę, dziergam aż się pali. Prawie doleciałam od dołu długim brzegiem do samej góry i co? Zabrakło mi jednego ściegu żeby dołączyć do górnej belki. Zaczęłam poszukiwać gdzie się pomyliłam. Pomyliłam się na samym dole długiego brzegu rameczki. Musiałam spruć cały jeden długi brzeg. Myślałam już że chyba tylko sznur się ostanie..... Chwilę podziubałam, potem poszłam spać. I takie były moje dokonania piątkowe. Dlatego brak obiecanego wpisu.
Ale o 3 rano się obudziłam, dokończyłam rameczkę. Kładłam się z silnym postanowieniem że rano tę choinkę w pierwszej kolejności spruję i poprawię. Co też zrobiłam i dokończyłam oprawę.
Zdjęcie jest do niczego, bo słońce jakieś mdłe było.
Przy tym mdłym słońcu zrobiłam też zdjęcie ramki dokończonej:
I właśnie z powodu mdłego światła dopiero zdjęcie z lampą oddaje urok aidy ufarbowanej papryką i herbatą.
Madziula pytała jak się to robi. Otóż relacja zdjęciowa jest tutaj: http://saolya.blogspot.com/2008/09/quaker-turtles-dhc.html a ja tylko dopowiem że:
1. Tkaninę należy zwilżyć, rozłożyć na płasko i posypać herbatą (może być z rozerwanej torebki, może być liściasta) oraz czerwoną papryką.
2. Zwinąć materiał w kulkę, jak na zdjęciach
3. Gotować 20 minut. Woda zrobi się .....masakrycznie brzydka
4. Wypłukać w zimnej wodzie, rozwiązać materiał, spłukać pozostałości
5. Przegotować 1-2 razy materiał w proszku do prania/płatkach mydlanych/żelu czy innym środku czyszczącym w celu usunięcia pozostałości farbujacych i utrwalenia koloru.
Można wyszywać :)
Powiem szczerze że żadna aida mozaikowa nie podoba mi się tak bardzo jak efekt herbaty+papryki. Ale to moje zdanie tylko.
Padam na twarz po intensywnym jeżdżeniu na szmacie. Chyba się na chwilę tylko położę ....
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękuję za kilka słów :)