Zanim utajniono wyniki głosowania (w okolicach 3 dnia głosowania) miałam około 160 głosów i plasowałam się z pracą w top 3 w kategorii.
Po utajnieniu głosowania i jego zakończeniu okazało się że głosów mam poniżej 70. Ciekawa sprawa.
Nie chce mi się tego komentować.
To teraz weselej. Wybraliśmy się w listopadzie do Krakowa. Było ciepło i jak to zazwyczaj w Krakowie nieprzewidywalnie. Oczywiście było tak że padał deszcz i było również zdecydowanie zbyt ciepło.
Spacer na Kopiec Kościuszki, jak w ubiegłym roku, odbywał się w gorącej atmosferze, wśród złotych jesiennych liści i ciepłych promieni słońca.
Smogu nie zauważyliśmy - wiał silny wiatr i nie istniała konieczność chodzenia w żadnych maskach.
Liście |
Jasiek jesienny |
Doszło również do historycznych spotkań! Z Susan i Lilą.
O ile z Susan rok temu przerozmawiałyśmy cały dzień w W-wie, teraz spotkanie było kontynuacją jakże miłego lipca 2014. O tyle znajomość wirtualna z Lilą o długości chyba dekady wreszcie została nagrodzona wspólną kawą-herbatą i długaśnym spacerem po Krakowie!
Obu Wam Dziewczyny dziękuję za spotkanie :) Od radości w oczach mam kurze łapki!
Wróciliśmy szczęśliwie i we wszystkich kawałkach.
Po małym skoku w bok (miniquilt) wróciłam do szycia żony (Farmers Whife). Dla niezorientowanych: cała Żona to 111 bloków.
Przymierzam się do uszycia wszystkich.
Dzisiaj, przy okazji pierwszej wolnej niedzieli od "nie-pamiętam-kiedy" uszyłam 4 bloki, co daje mi łącznie 34 bloki gotowe. Czyli jakieś 30%.
Oto dotychczasowy urobek:
Niedługo nie będą mieścić się do pudełka - jakaż dumna jestem z tego powodu ;)
I oto wszystkie szarości.
Jeszcze tylko ~ 8 sztuk i już, już zacznę pracować z żółtymi kolorami :D
A żółcie będą piękne!
Super, gratuluję :)
OdpowiedzUsuńAnuś, uściskuje słonecznie!
OdpowiedzUsuńPiękna będzie Twoja Żona :) Szarości wyglądają ślicznie :)
OdpowiedzUsuńJaja sobie chyba zrobili z tym głosowaniem, bezczelni! Jak dla mnie Twoja praca zasługiwała na nagrodę! Niech się wypchają, oszuści!
OdpowiedzUsuńCzekam zatem na Żonę w całej krasie :)
Ale piękne te kwadraciki... a wypadu do Krakowa zazdraszam ogromnie :)
OdpowiedzUsuńWspaniałego spotkania trochę Ci zazdroszczę, Lilki nie widziałam już chyba od dekady :(
OdpowiedzUsuńJeżeli chodzi o głosowanie, to mam nadzieję, że patchworkowy świat się o przekrętach dowiedział. Ja sobie grzecznie codziennie klikałam na najładniejsze prace. Wiosną kolejna "zabawa".
Bloki perfekcyjne, jak wszystko co robisz.
Ściskam bardzo mocno
Kochana!!! To ja Ci dziękuję!!! Że ci się chciało do Pippidu przyjechać! Było pięknie, magicznie, a dar jaki przywiozłaś wczoraj cieszył już oczy moich gości :) Dziękuję!
OdpowiedzUsuńAniu, ja również dziękuję, za to, że pomyślałaś o telefonie do mnie, że zadzwoniłaś, za spacer, herbatę, ciasto, za przegadanych kilka godzin. To znamienne, że poznajemy się w necie, że dzielimy podobne pasje, a gdy spotykamy się w realnym świecie - mamy mnóstwo tematów do rozmowy i to naprawdę różnych, robótkowych i innych.
OdpowiedzUsuńA zdjęcia bloków robią wrażenie. Masz cechy, których mi brakuje. O wiele lepiej wykorzystujesz wolny czas. Dla mnie to nieosiągalne.
Te rewelacje na temat BQF totalnie mnie zniesmaczyły...
OdpowiedzUsuńA Żona zapowiada się fantastycznie. Przyznam, że w takim zestawieniu kolorystycznym przekonuje mnie najbardziej :-)
Trochę kwas z tym głosowaniem../
OdpowiedzUsuńA ja do Krakowa jade w weekend i tez się cieszę ;-)))
super!! nieźle natrzaskałaś już żonek :)
OdpowiedzUsuńAniu. Napiszę to co myślę. Już dawno przestałam przejmować się machlojkami w różnych konkursach. Mam to gdzieś. Tobie też to radzę . Szkoda sił na takie praktyki , ale przykro jest. Kraków fajny jest zawsze , moja córcia tam mieszka , więc jestem często , to jednak MIASTO KRÓLÓW POLSKICH , jak głosi napis na wjeździe Sidziny. Smog jest , ale dajemy radę. Ty gdzie mieszkam o smogu nikt nie mówi , a jak sąsiad zapuści niebieskim z komina to nawet koty są dziwnie pobudzone. Ciekawe czym on pali . No i ostatnia sprawa. Biję pokłony , dla Ciebie gdy widzę twój patchwork. Znając ciebie niedługo będzie gotowy . Tak skomplikowany , potrzebuje twojej wytrwałości. Trzymam kciuki.
OdpowiedzUsuńPrzecudne te szarości i jak to dokładnie uszyte, dopasowane, itp. Bardzo mi się podoba, a Krakowa zazdroszczę
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Piękna ta Twoja Żona Aniu. Sama nie wybrałabym szarości, ale Twoje bloki coraz bardziej mnie przekonują do tej kolorystyki. Powodzenia w kolejnych 70% :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam jesiennie
Kamila