powstała z impulsu i potrzeby serca.
W styczniu znowu mnie los rzucił do mojej ulubionej Afryki. Tym razem wylądowałam w najbardziej cywilizowanym miejscu, czyli Johannesburgu.
Nawet chwilę się nie zastanawiając popełniliśmy spacer do centrum handlowego gdzie wpadłam na sklep podobny do naszych Empików. Nie zastanawiając się długo, pobiegłam do magazynów branżowych.
Znalazłam cykl tygodniówek patchworkowych, które wydawane są razem z zestawem materiałów do szycia, import wprost z UK.
Najważniejsze że miały materiały bo akurat do szycia nic ze sobą nie wzięłam.
Zakupiłam (a jakże!!!), przybyłam do hotelu i tu... nastąpił popis kreatywności.
Nożyczki do haftu posłużyły do ćwiartowania tkaniny (heloł :D) .
Zestaw ratunkowy "mini sew kit" z hotelu posłużył do szycia ręcznego.
Mój mózg miał przerwę w liczeniu po nieprzespanej nocy więc źle skalkulowałam materiał w łączkę i ....nie wystarczyło mi na cały blok tkaniny.
Zatem blok dokończyłam szyć jak przyjechałam do kraju. Sprawiło mi to szycie ręczne dużo radości.
Ponieważ w RPA wreszcie osobiście spotkałam się z Roxaną (kilka miesięcy telefonicznych rozmów...) a ponadto spędziliśmy fantastycznie weekend na niezapomnianej wyprawie do Parku Krugera, postanowiłam że ten blok będzie w sam raz idealny na poduchę dla Niej.
Wypikowałam go maszynowo w szwach, a na brzegach dodałam napisy które mówią o naszej trójce wszystko. Kto, gdzie i kiedy się spotkał. I skąd pochodzi.
W ten sposób powstała pamiątka która powędrowała w marcu do Bukaresztu.
South Africa, bo tam się spotkaliśmy.
Romania, bo to kraj pochodzenia Roxany.
Rok i Poland, bo wiadomo.
Wyszło może i patriotycznie ale... w najgorszym wypadku powędruje do biednych ludzi. Poprosiłam o to Roxanę, gdyby poduszka się nie spodobała.
Roxana,
it was pleasure to meet you and enjoy amazing trip to National Kruger Park. Hope you like gift as souvenir of our great adventure. Enjoy changes coming soon :)
A dla Was kilka zdjęć z naszej "relaksacyjnej"* wyprawy do Parku Krugera, wszystkie autorstwa Roxany. Miłej podróży do jednego ze słynniejszych parków świata.
I ptaki:
Warto było!
Dobrze że wiosna idzie - doczekać się nie mogę zieleni i równie sielankowych obrazków rodem z kraju.
* w sobotę 800km w jedną stronę do parku, wypożyczonym samochodem, lewostronny ruch drogowy!!!;
w niedzielę 600km w drogę powrotną. Padliśmy jak nieżywi....
Ania, imponujące! Pięknie tam.
OdpowiedzUsuńToś przygody zażyła, Aniu! Świat u Twych stóp :-)
OdpowiedzUsuńZ przyjemnością obejrzałam zdjęcia i poduchy i Afryki :-)
OdpowiedzUsuńA szycie ręczne to jest to, co tygrysy lubią najbardziej :-D
Świetny pomysł i wykonanie poduszki!!!!! Nie wierzę, że nie spodoba się Roxanie.
OdpowiedzUsuńFlora i fauna zadziwiające. Dzięki za fotorelację!
Prezent prawdziwie od serca :) A widoki, tylko pozazdrościć!
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńPiękna poduszka, i piekna historia w tle - takie projekty są najcenniejsze :-)
OdpowiedzUsuńŻycie zaklęte w szycie :-)
OdpowiedzUsuńJak mogłaby się poducha nie spodobać?
Dziękuję za spacer po parku :-)
Piękna poduszka i śliczne zdjęcia.
OdpowiedzUsuńAnia, prezenty z "historią" są najwspanialsze:)
OdpowiedzUsuńPiękne wspomnienia i cenny prezent od serca :) Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńŚwietna przygoda i piękna poducha.
OdpowiedzUsuńAle fajna wyprawa! :)
OdpowiedzUsuńŚwietny pomysł na poduszkę i pięknie wykonana praca, cudowne zdjęcia, aż dech zapiera :) pozdrawiam serdecznie, na pewno pięknie się opaliłaś :)
OdpowiedzUsuń