Tak sobie myślę że może jednak za dużo wzięłam na głowę: szkoła ze zjazdami trzydniowymi, kursy rysunku pochłaniające całe weekendy, prace domowe, praca normalna (~10-11h/24h), do tego chciałoby się czasami pobyć w domu, odwiedzić Rodziców, gdzieś wyjść, trzeba zrobić zakupy no i czasami chałupę ogarnąć tak bardziej generalnie niż odkurzenie.
Ale co tam.
Podobno jak ma się dużo zajęć i nie ma czasu to zawsze znajdzie się czas na 'coś' jeszcze. Mam swoich pierwszych 18 'cosiów' w komplecie (1/22 pracy):
Oczywiście Kinia trafiła bezbłędnie z Novą. Zresztą jest to dość charakterystyczna praca.
Wyszywam z użyciem DMC i Anchora. Na razie to sama przyjemność!
Już mnie igła świerzbi do wyszywania drugiego rządka, ale niestety najpierw czas na obowiązki.
Miłego wieczoru!
Edit:
A TU u Cyferki akurat wpis na temat jak w pierwszym akapicie.
Z tą organizacją czasu, to prawda. Im więcej człowiek ma na głowie, tym sprawniej wszystko idzie. Podziwiam wyszywanki - do tego cierpliwości nie mam kompletnie.
OdpowiedzUsuńNo proszę! Już jest ich osiemnaście :). Ładną mozaikę z nich zrobiłaś :)
OdpowiedzUsuńNo wlaśnie. Z doświadczenia powiem, ze na początku wszystko łapiesz i ogarniasz, łaczysz i tak dalej. Mnie po 2,5 roku takiego życia zaczęly wyprzedzać wlasne plecy. Pasuje. Biore dziekankę. Stwierdziłam, ze szkoda mi życia na pęd.
OdpowiedzUsuńHaft piękny! NP nadchodzę! ;) ;) ;)
a ja widziałam na żywo tralalallala :)
OdpowiedzUsuńSuper Aniu ja już niebawem skończę Laurę i będę Ciebie gonić :)
No cóż...ja pamiętam jeszcze z liceum ...dopóki z zapałem trenowałam tańce towarzyskie (4 razy w tygodniu po 3-4 h) nauka szla mi rewelacyjnie...jak doszłam do wniosku, ze nauka jednak ważniejsza, a ja za dużo na siebie biorę i zrezygnowałam z treningów to i wyniki w szkole mi spadły...a ja do tej pory mam żal do siebie, że nie trenowałam dalej, bo uwielbiam taniec wszelaki.
OdpowiedzUsuńNo ale dobra...nie miałam o sobie, a o Twoich poczynaniach :O)
No piękne, coraz piękniejsze...i wcale Madziuli nie zazdroszczę, ze widziała na żywo ;O)
Bo jakbym zobaczyła to pewnie sama chciałabym złapać za igiełkę...która nota bene, i tak nie wychodzi z moich rąk ;O)
Aniu, spryciara z ciebie. Dobrze, ze brakuje ci czasu, bo cudownosci ci wychodza.
OdpowiedzUsuńW tej sytuacji ja pozostanę na podziwianiu Novej na Waszych blogach !
OdpowiedzUsuńNie zazdroszczę Madziuli i nie chcę zobaczyć tego na żywo.
Żartowałam ;))))
Krzysia, nawet nie wiesz jak bardzo chcesz :D Bo to zdjęcie nie oddaje nawet części tego jakie to cudo jest piękne :) Ja też widziałam na żywo i jestem pełna podziwu :)
OdpowiedzUsuńNova pięknie się zaczyna!! I też wcale, ale to wcale nie zazdroszczę widzenia na żywo...:D
OdpowiedzUsuńU mnie działa ta sama reguła: im więcej mam do roboty, tym więcej sobie jeszcze dokładam, to jakieś chorobliwe jest. Ale staram się robić dwie rzeczy naraz, np. oglądanie filmu tylko z igłą w ręku:)
Już od dłuższego czasu oglądam ten blog czytam i podziwiam. Muszę powiedzieć, że jestem pod wrażeniem wszystkich przepięknych rzeczy które tu powstają. Z braku czasu, twórczego umysłu ale i co tu dużo powiedzieć ogromnej pracowitości rodzą się często małe i duże arcydzieła. Pierwszy raz coś komentuję ale ogromnie wkurza mnie gderanie innych siedzących z boku z pilotem od telewizora w ręce. Wielokrotnie odpowiadam, że zamiast pilota ja mam robótkę. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńNova jest bardzo różnorodna i to jest jej ogromna zaleta, każdy kolejny fragmencik, to radość wyszywania. Ja z pewnością prędzej lub później się złamię. Proszę ciąg dalszy :-)
OdpowiedzUsuńAniu,sorrki,że ja nie na temat,ale może mi podpowiesz jaki len kupić i gdzie? oglądałam w hobby studio ale nie mogę się zdecydować,a Ty już tyle wyszywałaś więc wiesz co warto brać:))) z góry dziękuję
OdpowiedzUsuńGosiu, bo Ty cierpliwość masz do czego innego: drutów. A ja już na to nie miałabym czasu ani talentu. Ty masz :)
OdpowiedzUsuńAbulinko, Izo dziękuję, jednak na żywo wygląda znacznie lepiej. Czerwienie w realu są... cudne!
Susan, kiedy ja te studia to sobie rozpoczęłam bo mi się nudno wydawało ..... Bo już budowa skończona i .... a szajba mi odbiła ;)
Madziula, czuję oddech na plecach ! Ale Laurze kibicuję bo cudna jest!
Kiniu, Ty to masz takie turbodoładowanie że pewnie Novą byś nosem wciągnęła i nie poczuła! Nie mogę się nadziwić jak Ty to robisz.
Krzysiu, coś ostatnio słyszałam o terminach? Jakiś marzec mi się obił???
Yenulka, Ciebie trzeba kopnąć żebyś i Ty się wzięła. Do grzyba nie podobne że się tak ociągasz! Bo że piękne to wiesz :D
Ann Margaret chyba ostatnio za mało telewizji oglądasz bo chcę więcej Twoich robótek :D
Maju witam Cię serdecznie i na wstępie stwierdzę że zgadzam się z Tobą w 100% ! Ja pilota zostawiam wykwalifikowanym służbom Połamańcowym (nieMonż) a sama zajmuję pozycję na tyłach wroga z narzędziami ostrymi. No albo tępymi :D
Lilu, dla Ciebie wszystko :)
Jagnieszko, ja uwielbiam len Zweigarta 32 ct Belfast Linen, kolor Raw Linen. I przyznaję że nigdy nie kupowałam go w Polsce. Zawsze ściągam go z UK, z Sew and So.
OdpowiedzUsuńŚlicznie to "coś" wychodzi. Jestem ciekawa jak wyjdzie cała praca, skoro to jest ledwie maleńka jej część :-)
OdpowiedzUsuńHihi, bo nic ciekawego nie ma ostatnio w TV:)))
OdpowiedzUsuńCo do lnu, to Belfast w kawałkach mają też w sklepie Needleart.
Zachwycaja mnie Twoje haftowane patchworki!
OdpowiedzUsuńo rety a ja tak nie cierpie igly , chyba ze te w maszynie
pozdr
Madiza
Poradzisz sobie czasowo, na pewno :) A ile fajnych rzeczy przy okazji poznajesz! Haft misterny, podziwiam wytrwałość :)
OdpowiedzUsuń