

Bawiłam się wyśmienicie - nawet w ulubionych i wysłużonych pantofelkach dostałam bąbli na stopach !!!! Ponadto poznałam całą gromadę swoich osobistych sąsiadów !!! Bo ja i Łukasz pochodzimy z jednej wsi i znamy siebie i sąsiadów niemal na wylot. Nasze kontakty (a właściwie moje, ograniczały się do "Dzień dobry"). Teraz Ci wszyscy ludzie byli na weselu!!! Więc dyskutowaliśmy o losach ziem na których mieszkamy i szukaliśmy pokrewieństw. Okazało się że historia ziem wskazuje że połowa sąsiadów zna się z moją rodziną od pokoleń, a już na pewno jesteśmy sobie na tyle bliscy żeby wypić razem po kieliszeczku cytrynówki

Jest takie powiedzenie, że jakie wesele,takie dalsze życie małżonków:). Niech im sie szczęści:))
OdpowiedzUsuń