Chce Wam się wiosny? Bo mi TAK!
Ale ja zacznę od tego że jesienią 2014 trafiłam na fantastyczny pomysł: przecież podobno na youtube są filmy i tutki patchworkowe! Odkrycie godne Einstaina, doprawdy.
Kliknęłam na najpopularniejsze filmy i wsiąkłam w kanale Missouri Star Quilt Company i cudnej trenerki Jenny Doan.
Ciemną nocą, kiedy już nie wypadało turkotać maszyną, kliknęłam na film:
Jak skończyłam go oglądać było już za późno na zakupy. Ale następnego dnia pojechałam do jedynego mi znanego sklepu stacjonarnego i zakupiłam pierwszy jelly roll który mi wpadł w rękę.
By to Free Spirit - kolekcja The Painted Garden Deny Fishbein.
Zrobiłam jak na filmie dokładnie: jelly roll race :D
Zajęło mi to co prawda jakąś godzinę z hakiem, ale mam! I jeszcze miałam dużo zabawy z szyciem :D
Top sobie leżał długo bo nie mogłam się zdecydować jak go wykończyć i jak... poprzestawiać kolory. Bo wyszło mi dużo powtórek i jakiś taki "symetryczny" się zrobił kolorystycznie. Aż wreszcie nadszedł jego czas, dojrzała decyzja o najprostszym wykończeniu i pikowaniu z wolnej ręki, lotem trzmiela.
Dwa wieczory zmagania się z maszyną i quiltem.
W końcu ręczne przyszycie lamówki i już jest! Letni pled.
Rozmiar to 91cm na 142cm. Niby dziecięcy rozmiar a i tak mój największy do tej pory.
Quilterki zabiją mnie śmiechem ;)
Trenowałam dzielnie na swojej maszynie lot trzmiela, naciąg nitki, w miarę jednakową długość ściegów. Wyszło jak wyszło ale bez treningu nie ma postępu. Na szczęście wstydu pled nie przynosi.
Kolory i ich połączenie podoba mi się niezmiennie.
Mniam.
Niech ten kolorowy post nieco rozjaśni Wam piątek i weekend.
Ależ feeria barw! Cudne kolory :) Wymiar chyba w sam raz dla Jasia :)
OdpowiedzUsuńmoże i quilterki zabijają Cię śmiechem - jak to określiłaś, ale ten pled jest prześliczny! jakże kolorowy, od razu jakoś tak lżej się zrobiło na duszy, bo u mnie za oknem szaro i buro. pięknie Aniu. gratuluję wykonania, naprawdę nie ma się czego wstydzić, bo jest prześlicznie:)
OdpowiedzUsuńFilmik jest faktycznie świetny. Ja nie kupiłam rolki, tylko pocięłam własne szmatki i zrobiłam to samo, ale ze starym kocem w środku. Mój jest mniejszy ale grzeje doskonale. I lotu trzmiela nie umiem. prosto przepikowałam w jakieś 20 minut, listwę też na maszynie przyszyłam. Zapas szmatek się skurczył. Za to tak schowałam agrafki, ze ich do przeprowadzki nie znajdę. Druga pikówka zatem jest tylko uszyta i przykrojona. Czeka na te agrafki, bo kłuć palców szpilkami nie zamierzam.
OdpowiedzUsuńPledzik pięknie wyszedł i ogromnie mi się podoba, kolorystyka też jest świetna.
OdpowiedzUsuńBardzo sprytna technika:) Kolory wyszły takie wesolutkie - tak, też już się nie mogę doczekać wiosny!
OdpowiedzUsuńPodziwiam :)
OdpowiedzUsuńŚliczny pledzik i kolory fantastyczne. Pozdrawiam i zapraszam:)
OdpowiedzUsuńwsiąkłaś w patchworkowanie - super!!
OdpowiedzUsuńJa również uwielbiam filmiki Missouri :-) Twój pledzik jest świetny. Pikowanko jak dla mnie rewelacja.
OdpowiedzUsuńPiękny :) Wcale Cie nie zabiję śmiechem Ania, jeśli mogę się nazwać quilterką ;)
OdpowiedzUsuńAniu bardzo, ale to bardzo mi się podoba :) taki kolorowy jest!
OdpowiedzUsuńAniu, gratuluję trzmiela i złamania sztywnych reguł :). FMQ stoi przed Tobą otworem :D.
OdpowiedzUsuńbomowy, mega kolorowy :)
OdpowiedzUsuńbardzo wiosenny pledzik, brawo Aniu!
OdpowiedzUsuńkolory są obłędne i ten lot trzmiela to chyba stworzony dla niej :)
OdpowiedzUsuńPiękny jest! Kurcze, jak tak patrze na te Twoje patchworki to mam ochotę na własny!
OdpowiedzUsuńPled wygląda bajecznie i wiosennie :) Te kolory są niesamowicie piękne. Wykonałaś kawał dobrej roboty... no i miałaś okazję przećwiczyć wszystko w praktyce, to najważniejsze :)
OdpowiedzUsuńNiesamowite kolory ! Energetyczne !
OdpowiedzUsuńPięknie jest! Takie konkretne kolorki to ja kocham :-))
OdpowiedzUsuńJuż widziałam, ale, że łażę dziś po blogach, to się odezwę :-)
OdpowiedzUsuńŚlicznie kolorowy. Pikowanki jak najbardziej, o wstydzie nie ma mowy, co Ty wypisujesz! Chciałabym tak szyć i w takim tempie.